4.29.2013

Kremowe naleśniki i test patelni Neoflam

naleśniki śmietankowe z twarożkiem i suszoną marakują
cream crepes with cottage cheese and dried passion fruit

Już jutro, to już jutro. Ostatnie leniwe śniadanie przed wyjazdem.

Jakiś czas temu otrzymałam patelnię Neoflam. Wypróbowałam już ją tego samego dnia, i tak właściwie powinnam dodać też, że ostatnio placki i naleśniki goszczą u mnie jeszcze częściej, niż zwykle. Częściej, bo i w końcu smażę je na czymś naprawdę porządnym. Dotychczas byłam zadowolona z posiadanych patelni, ale ta zdecydowanie pobija je wszystkie, i nie uznałam tak tylko po nazwie "patelnia do naleśników". Postawię sprawę jasno - przy tej patelni nauczyłam się przewracać naleśniki rękoma. ;)

Producent na stronie przedstawia sprawę jasno:
"Patelnia wykonana jest z odlewanego ciśnieniowo aluminium. Dno o grubości 5mm i solidna konstrukcja ścianek gwarantuje, że patelnia nie wybrzuszy się i nie odkształci podczas użytkowania. Od wewnątrz i na zewnątrz patelnia pokryta jest powłoką ceramiczną, składającą się głównie z dwutlenku krzemu z niewielkim dodatkiem około 20 minerałów m.in. żelaza, srebra. Nie zawiera żadnych szkodliwych substancji i nie wydziela toksycznych oparów podczas gotowania. Powłoka ceramiczna ma doskonałe właściwości nieprzywierające i dużą odporność na zadrapania."

Ja z kolei dodam, że mimo iż nie jestem znawcą, jeśli chodzi o patelnie, ta jest naprawdę bardzo dobra. Do smażenia wymagana jest minimalna ilość tłuszczu, patelnia równomiernie, szybko się nagrzewa, a i myje się ją błyskawicznie. Nie pozostaje mi nic innego, jak szczerze ją polecić, a przy okazji podzielić się przepisem na naleśniki, w których rozsmakowałam się już jakiś czas temu - poza tym, dodam tylko, że nie ja jedna.

/1 porcja/
- 50g mąki żytniej (typ 720)
- 1 jajko
- 140ml mleka
- 30ml kremówki
- odrobina ekstraktu z wanilii
- olej kokosowy do smażenia

Mąkę, jajko, ekstrakt, mleko i kremówkę zmiksować na gładką masę, a następnie odstawić na 15-20 minut*. Na rozgrzaną z niewielką ilością tłuszczu patelni chochlą nakładać ciasto, smażąc naleśniki do zarumienienia.

*nie jest to konieczne, jednak naleśniki przygotowane w ten sposób są według mnie smaczniejsze.


4.28.2013

Kasza orkiszowa na budyniu

kasza orkiszowa na budyniu z orzechami i dżemem figowym
spelt groats boiled with chocolate pudding, peanuts and fig jam

Wczorajszy dzień był jednym z bardziej zabieganych w ciągu ostatnich dni. Dzień spędzony na wszystkim i niczym, bo czym można nazwać zakupy, sprzątanie? Potencjalnie zestawiłam jedną z ulubionych rozrywek kobiety i jeden z bardziej irytujących ją obowiązków. Połączenie nie było złe. Ktoś powiedziałby, że całość stworzyła męczący dzień, po który należałoby spać przynajmniej do 10. Mój organizm niestety obudził mnie chwilę tylko po piątej, co też spowodowało, że gdyby ktoś chciał zrobić mi kawał i wpaść do domu o szóstej, zobaczyłby mnie, pijącą kawę i piszącą po angielsku esej.

A wracając do porządków, dzięki nim w głównej mierze na śniadanie miałam dziś właśnie tę kaszę. Leżała gdzieś w czeluściach kuchennej szafki, zapomniana, a nawet powoli terminująca się, co uznałam za wystarczający powód do jej wykorzystania.

Kolejnymi mogłyby być z pewnością jej właściwości - jak głoszą źródła, pozytywnie wpływa ona na układ krążenia i pracę układu pokarmowego, obniża poziom cholesterolu we krwi, a nawet przyspiesza przemianę materii. Ponadto zawiera błonnik, wapń, cynk, żelazo, błonnik i potas, nienasycone kwasy tłuszczowe oraz witaminy. Z ukłonem dla maturzystów wspominam, że orkisz poprawia koncentrację i wzmacnia aktywność mózgu, co może nie będzie jakimś spektakularnym przełomem w nauce, niemniej, podobnie jak orzechy, nigdy nie zaszkodzi. Kwas krzemowy, zawarty w orkiszu, korzystnie wpływa na wygląd skóry, włosów i paznokci. Co też ważne, gluten zawarty w orkiszu jest dobrze traktowany przez bezglutenowców. Wniosek - zdecydowanie warto sobie o nim "przypomnieć", albo też kupić i spróbować po raz pierwszy. Kasza orkiszowa w smaku jest całkiem łagodna, przypomina mi nieco kaszę jęczmienną. Dziś podałam ją na słodko, ale nieraz sprawdzała się u mnie jako zamiennik makaronu lub ryżu w obiedzie.

Coraz chętniej zagląda w obiektyw, coraz chętniej ukradkiem kradnie mi kolację. 

4.27.2013

Clafoutis z mango.

 clafoutis z mango i cynamonem
clafoutis with mango and cinnamon

 Sobota, piękna sobota. Ostatnio mam wrażenie, że sobota jest dla mnie każdego dnia, tyle tylko, że muszę wstać, iść do szkoły i udawać, że mogę się na czymś skoncentrować. Wpatruję się w telefon, czekam na wiadomości, myślami będąc zupełnie gdzie indziej. Szczerze? Mogłoby już tak zostać.

 Z tym deserem po raz pierwszy zetknęłam się już niemal rok temu, bo w ubiegłe wakacje. Pamiętam, że bardzo chciałam go zrobić, jednak dziwnym trafem zgubiłam przepis nań pośród dziesiątek innych, jakie na bieżąco zajmowały moją głowę. Traf chciał, że w końcu przypomniałam sobie o tym francuskim deserze, czego bynajmniej nie żałuję. Początkowo bałam się, czy nie będzie surowy w środku, tak jednak nie było - w kuszący sposób rozpływały się za to owoce.


/1 porcja/
- 1/2 szklanki mąki żytniej
- 1/2 szklanki mleka
- 1 jajko
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka cukru trzcinowego
- kilka połówek mango w syropie 
- szczypta cynamonu
- masło do wysmarowania formy

Mąkę przesiać z cukrem, cynamonem i proszkiem do pieczenia, następnie dodać jajko, mleko i wszystko razem zmiksować na gładką masę. Żaroodporne naczynie lekko wysmarować tłuszczem. Połówki mango pokroić na kawałki. Część z nich ułożyć na dnie naczynia, następnie zalać je ciastem. Na wierzchu ułożyć pozostałe owoce. Piec w piekarniku nagrzanym do 180*C przez 25-30 minut.

4.26.2013

285. Friday / chyba nie ma zdrowszej czekoladowej przyjemności. tag na dokładkę.


 owsianka z cukinią, naturalnym kakao, sosem karmelowym i preparowaną pszenicą w miodzie
oatmeal with zucchini, cocoa, caramel sauce and stuffed wheat in honey

 Z biegiem czasu stwierdzam, że cukinia to warzywo, które wolę jeść na słodko, niż wytrawnie. Jadłam już owsiankę z cukinią, jednak w smaku tej po prostu się zakochałam. Polecam ją, szczególnie na takie ciepłe poranki, jak dzisiejszy.

/1 porcja/
- 4 łyżki płatków owsianych
- 1 szklanka mleka
- 1 łyżka kakao
- 2 łyżki syropu toffi/karmelowego
- 1//3 średniej cukinii (ok. 100g)

Mleko mieszamy i podgrzewamy z 1 łyżką syropu karmelowego i kakao. Kiedy będzie się gotować, wsypujemy płatki owsiane oraz startą na tarce, odciśniętą z nadmiaru soku cukinię. Kiedy całość nabierze odpowiedniej, gęstej konsystencji, dodajemy drugą łyżkę sosu karmelowego, trzymamy chwilę na gazie, a następnie przelewamy do miseczki. Na noc zostawiamy w lodówce - na zimno smakuje najlepiej.


Zbierałam się, zbierałam, a w końcu ogarnęłam i odpowiedziałam na pytania od Marie'n. :)

4.25.2013

Bananowo-waniliowy budyń.

 bananowo-waniliowy budyń z chipsami bananowymi, dżemem malinowym i brzoskwiniowym
banana-vanilla pudding with banana chips and peach&raspberry jam



/1 porcja/
- 1 szklanka mleka
- 1 dojrzały banan
- 1,5 łyżki mąki ziemniaczanej
- 1 łyżeczka syropu z agawy
- laska wanilii/ekstrakt z wanilii

Ze szklanki mleka odlewamy niewielką część, w której rozpuszczamy skrobię. Resztę mleka podgrzewamy z dodatkiem stewii oraz ekstraktu z wanilii (w przypadku użycia laski wanilii odkrajamy jej kawałek, należy przekroić ją wzdłuż i wybrać czarne nasionka, które nadadzą mleku właściwego smaku). Banana blendujemy na gładki mus i mieszamy z ciepłym mlekiem, a kiedy całość się zagotuje, dodajemy mąkę ziemniaczaną, mieszając energicznie. Zdejmujemy rondelek z ognia, gdyż budyń gęstnieje niemal momentalnie.

4.24.2013

Żytnie naleśniki: suszone morele, ricotta i miód.

żytni naleśnik z ricottą, miodem i suszonymi morelami, mrożona kawa
wholewheal crepe with ricotta, honey and dried apricots, iced coffee

Po wczorajszym odzewie naprawdę cieszę się, że postanowiłam w końcu napisać o tym, co męczyło mnie tak długi czas. Mam nadzieję, że udało mi się Was nie tylko przestrzec, ale i pomóc tym, którzy tego chcieli. Czasem najciężej jest zrobić ten pierwszy krok, najciężej jest się przełamać. Wydaje mi się, że odnosi się to nie tylko do uzależnień, ale i całego życia. Zmiany fascynują, zmiany budzą obawy. Zmiany są podstawą tego świata, ale i jednym z głównych leków. Czasem lepiej ich nie określać, a mieć tę zwykłą świadomość, że niekiedy są konieczne. 

Środek tygodnia i naleśnik z nowej patelni. Dumnie naleśnikowej.
Kiedyś jadłam naleśniki tylko z dżemem, cukrem, owocami albo serkiem. W życiu nie pomyślałabym o dodatkach typu bakalie, jakieś syropy, miody... Nie wiem, czy byłam też dziwnym wyjątkiem, czy też więcej osób w dzieciństwie nigdy nie pomyślało o tym, że naleśniki wcale nie muszą być słodkie, mogą być pełne warzyw, mięsa, rozmaitych serów, orzechów. Z wiekiem ewoluuję, odkrywam smaki. Szukam i łączę, bardziej na wyczucie, niż z pomocą książek. Nie żałuję, choć czasem nie mogę doczekać się już dni wolnych, w czasie których będę mogła w spokoju coś poczytać. Coś, niekoniecznie związanego z kuchnią.

Miłego dnia.


4.23.2013

282. Tuesday / Jak wyleczyłam się z uzależnenia od... Coli.

 kluski bananowe na mleku z jabłkiem i suszonymi morelami
banana wholewheat dumplings with milk, apple and dried apricots

Słońce. Gorąc. Pić.
Wczoraj zdałam sobie sprawę, że zaczął się oficjalny sezon na Coca Colę. Zero. Pepsi Light. Wszystkie te dietetyczne napoje.
W jednej chwili ogarnęło mną dziwne uczucie, gdyż przypomniałam sobie, jak zareagowałabym kiedyś. Nie zareagowałabym. Wyciągnęłabym butelkę Coli Zero, którą zawsze miałam w torebce albo plecaku. 
Wczoraj sięgnęłam po wodę.

Wiecie, od wielu rzeczy w swoim życiu potrafiłam się odzwyczaić, od wielu rzeczy się nie uzależniłam. Nie uzależniłam się, przed laty eksperymentując z papierosami, nie uzależniłam się, okazjonalnie pijąc alkohol. Uzależniona byłam od słodyczy - których nie jem od praktycznie kilku lat. Od nałogowego wcinania fast foodów. Od chipsów. Od garbienia się. Ale z colą było do tej pory chyba najgorzej. To jedno z najbardziej nieprzyjemnych przyziemnych uzależnień, które ot, porównać można do zbyt długiego oglądania telewizji, bo wiadomo, że nie porównam tego z typową używką. 
Kiedy zaczęłam nałogowo pić dietetyczne napoje? Ponad dwa lata temu. Z początku było to bardzo niewinne - piłam puszkę raz na jakiś czas. Potem? Pół litra. Litr.  Następnie wypijałam puszkę codziennie, pół litra codziennie, a możecie sami dopowiedzieć sobie, co było dalej. 
W pewnym momencie postanowiłam ponownie ograniczyć ten słodki napój, i przyznam, że nawet mi się to udało. Myślałam nawet o całkowitym przestaniu picia coli, gdyż nie czułam już specjalnej potrzeby robienia tego, a doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że ilości aspartamu, jakie w siebie dzięki niej ładuję, zdecydowanie nie służą mojemu zdrowiu.
 Później jednak przeprowadziłam się do Niemiec. Pamiętam, jak weszłam do jakiegoś sklepu i zobaczyłam wszystkie te napoje, których w Polsce ze względu na zawartość cukru unikałam: Lipton, Sprite, Fanta, Mirinda, Coca Cola cytrynowa, bezkofeinowa, waniliowa. Wszystko w swoich pozbawionych kalorii odpowiednikach. Momentalnie wróciłam do starych nawyków i stopniowego zwiększania ilości napojów, tym razem wszelkiej już maści. Każdy zawsze mógł zawsze liczyć na to, że będę miała pod ręką colę, którą będę mogła kogoś poratować. Najgorzej wspominam ubiegłoroczne wakacje, kiedy to potrafiłam bez żadnego problemu wypić dwa i więcej litrów tego typu picia w ciągu dnia. Jakie były tego konsekwencje? Pomijając oczywiste uczucie przepchanego, rozciągniętego żołądka, miałam problemy ze snem, trzęsącymi się rękoma, odczuwaniem smaku, a także dziwnie, nienaturalnie pożółkłą cerą (co wierzcie mi, przy mojej białawej naturalnej karnacji wyglądało nieco upiornie). Często zdarzało mi się spać tylko kilka godzin pod rząd, a ustawicznie chodząc po butelki coli z czasem zaczęłam czuć się wielce niekomfortowo. Bałam się też zatrucia krwi. Ilości wypijanych przeze mnie tego typu napojów sprawiały, że byłam na siebie zła, a w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że to już nie zwykła, dziwaczna fanaberia, a prawdziwe uzależnienie.
Kolejne miesiące były moją walką z samą sobą. Jak palacz, najpierw zarządzałam odwyk, a następnie szukałam każdej możliwej okazji, która usprawiedliwiłaby wypicie coli. A kiedy już się przełamywałam, szybko wracałam do stałej, standardowej ilości. Krążyłam między niepiciem a powrotami do tego nałogu, co też na swój sposób bardzo mnie frustrowało - poza zbolałą dumą, mogłam liczyć na niezawodne powracające problemy ze snem i cerą.
Kiedy udało mi się na dobre z tym zerwać?
W lutym tego roku. Dopiero. Tak naprawdę dopiero od lutego tego roku nie piję tego typu napojów w ogóle. Na początku było mi bardzo ciężko - pamiętam, jak nosiłam ze sobą w torbie zamkniętą butelkę coli, albo jak mierzyłam wzrokiem każdego, kto pił coś takiego w moim towarzystwie. Niemniej byłam nieugięta. Do dzisiaj pozostałam i nie walczę już z samą sobą, widząc na horyzoncie puszkę coli. Wiem jednak, że to już moja natura. Kiedy zaczynam pić colę, wracam do starych nawyków i nie łudzę się, że na taki powrót jeszcze sobie pozwolę. Nie mam zamiaru, bo wiem jedno - choć niemal pięć miesięcy nie piję już słodkich napojów, to moje prawdziwe uzależnienie.

Dlaczego o tym piszę? Ot, dla przestrogi, żeby nie dać się wciągnąć. Wiem dobrze, że niektórzy mogą się śmiać -  nie każdy jest podatny na colę, nie każdy musi się od niej uzależnić. Warto jednak mieć świadomość, że jest to możliwe, a choć uzależnienie od coli może wydawać się głupie, jest tak samo poważne, tak samo uciążliwe, jak inne uzależnienia.

Colę zero w lecie naprawdę lepiej zamienić chociażby na wodę, zrobioną samemu lemoniadę, owocową herbatę, mrożoną kawę lub sok. Po prostu lepiej.

4.22.2013

Pieczona owsianka crunchy

owsianka zapieczona z crunchy, śniadaniowymi płatkami i jabłkiem
oatmeal baked with muesli, bkfst flakes and apple

Ażeby opisać nieco dzisiejsze śniadanie, użyję dwóch słów - słodko chrupie. Jeżeli sama pieczona owsianka Wam smakuje, to jestem pewna, że czując w niej słodkie crunchy staniecie się jej fanami.

 /1 porcja/
- 4 łyżki płatków owsianych
- 4 łyżki naturalnego crunchy
- 1/2 szklanki mleka
- 1/2 jabłka
- 1 łyżeczka miodu

Płatki owsiane mieszamy z mlekiem i miodem, podgotowujemy lekko. Jabłko obieramy ze skórki i ścieramy na tarce, a następnie wraz z crunchy dodajemy do owsianki i dokładnie mieszamy. Całość przelewamy do ceramicznego naczynia i pieczemy 20 minut w temperaturze 180*C.


4.21.2013

Pudding z kaszy manny

pudding z kaszy manny
waniliowy pudding z manny z czekoladową granolą, jabłkiem, twarogiem, dżemem wiśniowym i musem jabłkowo-dyniowym
vanilla semolina pudding with chocolate granola, apple, farmer's cheese, cherry jam and apple-pumpkim mousse

Kiedy Daria jakiś czas temu spytała, czy nie dołączyłabym się do akcji wspólnego śniadania, nie miałam się nad czym zastanawiać. Przyznam, że przez zimę zdążyłam zatęsknić za zimnymi śniadaniami. Kiedy pogoda w końcu zaczęła nas rozpieszczać, do łask wracają puddingi i wszelkie inne śniadaniowe propozycje, które w swoim sposobie przygotowania zawierają słowo "lodówka". Miało być kolorowo, miało być letnio - może nawet wakacyjnie - tak też jest!

/1 porcja/
- 2 łyżki kaszy manny
- 250ml mleka
- 1 pełna łyżka miodu
- kilka kropel ekstraktu z wanilii

Mleko zagotowujemy w garnuszku, następnie powoli wsypujemy do niego kaszę manną, cały czas mieszając. Gotujemy kaszę na średnim ogniu, mieszając. Pod koniec gotowania dodajemy ekstrakt z wanilii i miód. Przelewamy kaszę do miseczki i odstawiamy kaszę do ostygnięcia, następnie chowamy do lodówki na kilka godzin, a najlepiej całą noc. Podajemy z ulubionymi dodatkami. 

4.20.2013

279. Saturday / pancakes z piekarnika?

pieczone pancakes z twarogiem i orzechami (już rozłupanymi ;)
baked pancakes with farmer's cheese and hazelnuts (cracked)

Dziękuję za Wasze wczorajsze słowa. Tak naprawdę publikując tamten post, miałam ochotę nie czytać żadnych komentarzy do niego zamieszczonych. Obawiałam się, nie wiem, czego. 

Zauważam, że im bliżej wakacji, tym mniej mam czasu na cokolwiek. Nie mam czasu otworzyć książki na przerwie w szkole, na lekcji już nie mam czasu na rysowanie, a kiedy wracam do domu, czeka na mnie piętnaście nieprzeczytanych wiadomości. Wiosna budzi przyrodę do życia - czy aby tylko przyrodę? Mam wrażenie, że moje życie przyspieszyło, a ja sama bardzo dobrze się z tym czuję. I nawet jeśli dziś nie widzę za oknem słońca, w duchu i tak cieszę się pogodą, cieszę się wczorajszą burzą i ciepłym, orzeźwiającym deszczem, który od dziecka tak lubię.

Dzisiaj miałam ochotę na pancakes. Takie, jakimi właśnie zaczyna się leniwy, sobotni poranek. Nie było jednak mowy o tradycji - tak już bywa, że kiedy w końcu nadchodzą upragnione dni wolne, dni, kiedy nie trzeba nigdzie się spieszyć, z rana lubię pobyć sam na sam z piekarnikiem. Cóż, mówiąc szczerze, sądzę, że wychodzi mi to na dobre.

/1 porcja/
- 3/4 szklanki mąki żytniej
- 1/2 szklanki mleka
- 1/2 jajka
- 1 łyżeczka oleju
- 1 łyżka stewii
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1/3 łyżeczki sody oczyszczonej
- ekstrakt z wanilii

Przesianą mąkę mieszamy ze stewią, proszkiem do pieczenia i sodą oczyszczoną. Następnie dodajemy jajko, mleko, olej oraz odrobinę ekstraktu z wanilii i miksujemy całość na gładką masę, która powinna być konsystencji gęstszej niż na tradycyjne pancakes. Blaszkę do pieczenia wykładamy papierem do pieczenia, a następnie łyżką nakładamy na niej placki, zachowując odległości między nimi - będą się rozrastały. Wkładamy blachę do nagrzanego do 185*C piekarnika i pieczemy przez kolejne 20 minut. Lekko ostudzone bez problemu odchodzą od papieru do pieczenia.

4.19.2013

278. Friday / powiedzieć, że...

owsianka z suszonymi morelami, czekobananem*, bananem i dżemem brzoskwiniowym
oatmeal with dried apricots, chocobanana*, banana and peach jam

*czekobanan - banan rozmiażdżony z kakao

Chciałam tylko powiedzieć, że lubię to miejsce.
Że to jedno z niewielu miejsc, które pozytywnie na mnie wpływają. Potrafią przełamać barierę.
Barierę, za którą są wszystkie te problemy, cała ta ciężka sytuacja w domu. Nie będę ukrywać, bo i nie ma po co - mam bardzo dużo problemów rodzinnych, z którymi ostatnio już sobie nie radzę, bo nie mogę pomóc jedynej osobie, która ze mną jest, która mnie wychowuje. Nie mogę nic zmienić, bo nie ode mnie to życie zależy i choć nie żyję długo, stwierdzam, że to jest najgorsze ze wszystkich cierpień, problemów.

Chciałam to napisać, bo czułam się fałszywa. Fałszywa z każdym uśmiechem, a także każdym ":)" z którego chciałam się wytłumaczyć. Ten blog już dawno przestał być dla mnie tylko dziennikiem śniadań, motywacją do zdrowego odżywiania się i gotowania. To też mój pamiętnik i kawałek internetu, w którym mogę oderwać się od dręczących mnie problemów. Piszę o tym, co kocham, co mnie interesuje, w co angażuję się mimo tego, jak ciężko jest gdziekolwiek indziej. Przenoszę to wszędzie indziej. Nawiązuję kontakty. Czasem zwykła wiadomość powoduje uśmiech na twarzy, którego w innym wypadku by nie było. Pamiętnik? Poniekąd. Nie zastanawiam się. To miejsce jest jednym z tych, w których chwilowo o tym nie myślę. 

4.18.2013

276. Thursday / naleśniki.

 żytnie naleśniki z twarogiem i duszonym jabłkiem z z cynamonem
wholewheal crepes with farmer cheese and stewed apple with cinnamon

Miło jest przygotować wieczorem naleśnikowe ciasto z TEGO przepisu. Podgotować jabłka i rozdrobnić twaróg. Z rana smażyć i mieć tę dziwną satysfakcję, że nie trzeba było prawie nic.

Chwila potencjalnego światła. Dłuższa chwila ciepła. Dwa tygodnie do długiego weekendu.
Słońce świeci za oknem, a ja już czuję, że nie mogę myśleć o nauce. 

4.17.2013

Kluski jabłkowe na mleku

lane kluski jabłkowe
 lane kluski jabłkowe na mleku
apple-banana wholewheat dumplings with milk

No cóż. W końcu je zrobiłam, chyba jako jedna z ostatnich osób prowadzących blogi śniadaniowe. O ile dobrze pamiętam, lane kluski jadłam chyba jesienią, a owocowych nie próbowałam nigdy. To był pierwszy raz, ale na pewno nie ostatni - są niezwykle sycące i smaczne, na pewno warto je powtórzyć. Korzystałam z przepisu Sylwii, który nieco tylko zmodyfikowałam. Kluski te idealnie rozgrzewają w zimie, nie tracą jednak nic ze swojego smaku także w środku lata. Comfort food? Tak sądzę!

kluski na mleku/1 porcja/
- 50g mąki żytniej
- 1 jajko
- 300ml mleka + 1 łyżka
- 1 łyżeczka cukru trzcinowego
- 1 jabłko

Jabłko obieramy ze skórki, pozbawiamy gniazda nasiennego i ścieramy na tarce. Owoc mieszamy razem z jajkiem, łyżką mleka i mąką. W garnku podgrzewamy mleko. Kiedy zacznie się gotować, wrzucamy na mleko kluseczki nabierane łyżką i gotujemy ok. 3-4 minuty.


4.16.2013

274. Tuesday / budyniowo-bananowy pudding z chleba.

 budyniowy pudding chlebowy z bananem i suszoną żurawiną 
vanilla bread pudding with banana and dried cranberry

 Słońce świeci, a temperatura prosi się o wyjście z domu. A jeśli w ciągu dnia nie, to postanowiłam dziś sobie, że wstanę wcześniej, aby się pouczyć. Upewniło mnie dodatkowo to, że wczoraj wieczorem sen zmorzył mnie niespodziewanie wcześnie - może to magiczny wpływ kakao? Prawdopodobnie. Tak czy siak, budząc się w okolicach piątej, wyciągnęłam książkę. Chwilę potem do głowy przyszedł mi całkiem niepowiązany z historią pomysł, który polegał na zrobieniu puddingu. Takiego, jakiego jeszcze nie jadłam. Wyszedł bardzo smaczny, słodki, kremowy z racji budyniu. 
Jest tylko jeden minus, o którym trzeba wspomnieć... Przez zapach wydobywający się z kuchni w czasie pieczenia ciężko skupić się na nauce. ;) Chociaż... Dziś i tak idę do kina. Projekt filmowy. Kino niszowe. Wydaje się, że to jest to, co lubię. 


/1 porcja/
- 2-3 kromki chleba pełnoziarnistego
 - 1 łyżka jogurtu naturalnego
 - 1 mały banan
- 1/3 szklanki mleka
- 1 czubata łyżeczka budyniu waniliowego
- 1 jajko
- 1 łyżka miodu
- ekstrakt z wanilii
- szczypta cynamonu
- 2 łyżki suszonej żurawiny

Chleb kroimy na kawałki, banana na plasterki. W rondelku zagotowujemy posłodzone mleko, uprzednio odrobinę rozcieńczając z proszkiem budyniowym. Wlewamy rozcieńczoną mieszankę, chwilę mieszamy i zdejmujemy z gazu. Po ostudzeniu budyń miksujemy z jajkiem, jogurtem, miodem, wanilią i cynamonem, a następnie układamy w żaroodpornym, lekko natłuszczonym naczyniu warstwami chleb i plasterki banana, zalewając je regularnie budyniowo-jajeczną masą. Wkładamy pudding do
             nagrzanego do180*C piekarnika i zapiekamy około 25 minut.


4.15.2013

Ryż na mleku z mascarpone

 kremowy ryż na mleku z mascarpone i dżemem brzoskwiniowym
creamy rice pudding with mascarpone and peach jam
Cóż, nie ma to jak kremowy deser o poranku. Czasem nie mogę zrozumieć, dlaczego kiedyś tak zapalczywie kupowałam wszelkie gotowe mleczne desery, tracąc pieniądze, gratisowo doładowując się porcją E. Wielu rzeczy nie rozumiem. Tego, że nie gotowałam, a tak naprawdę nie rozwijałam żadnych swoich innych pasji, które dziś przeważają nie tylko nad gotowaniem, ale i wieloma innymi sprawami. Niektórych rzeczy może lepiej nie rozumieć. Na to przyjdzie jeszcze czas. Skupiam się na teraźniejszości. Świeci słońce, a pogoda nastraja optymistycznie. Chyba w końcu się zaczęło. Rozkręciło na dobre. Wiosna przyszła, a choć tak naprawdę nigdy z takim utęsknieniem na nią nie czekałam, cieszę się ciepłem.

Czas zacząć ten tydzień.

4.14.2013

Podwójnie waniliowy pudding z manny

  waniliowy pudding z kaszy manny z suszonymi morelami i płatkami
vanilla semolina pudding with dried apricots and sweet bkfst cereals

*podobny do TEGO puddingu, z tym, że zamiast maku i cytryny zagotowałam z mlekiem ziarenka z laski wanilii, a zamiast miodem kaszę posłodziłam syropem waniliowym. Poza tym, aby śniadanie wyglądało bardziej reprezentacyjnie, podgrzałam nieco swój pudding, odwróciłam do góry nogami miseczkę i pozwoliłam kaszce wypaść. I przyznam Wam, że te płatki śniadaniowe "kupiły" mnie swoim wyglądem. Estetka.

W kilka chwil robię zadania z angielskiego, z którymi teoretycznie powinnam zmagać się do przyszłej soboty. Nie pamiętam, kiedy ostatnio oglądałam serial w języku polskim i którego ze swoich tekstów nie tłumaczyłam.
Pośród wielu pasji, ta jest jedną z największych.



Wczorajsze popołudnie spędziłam, oglądając program kulinarny Sophie Dahl. Nie mam ani jednej książki jej autorstwa i tak naprawdę nie wiem o niej zbyt wiele poza tym, co można wywnioskować z jej wyglądu i przepisów, na które natknęłam się w internecie. 
Może to śmieszne, jednak wczoraj wydała mi się prawdziwą kulinarną boginią. Uroczy akcent i lekkość gotowania i pieczenia sprawiły, że sama miałam ochotę iść do kuchni i przygotować coś specjalnego. Rzadko kto tak na mnie działa. Wydaje mi się, że w co, jak w co, ale w jedną z jej książek z pewnością kiedyś zainwestuję. Tymczasem... Pozostaje mi oglądać jej kuchenne poczynania w sieci, do których dotarłam dzięki Angelice, która zamieściła na swoim blogu jeden z jej filmików.
 Teraz robię to ja i życzę Wam, żeby oglądanie sprawiło Wam taką przyjemność, jak i mi. :)


4.13.2013

271. Saturday / sernik marchewkowy z orzechami .

sernik marchewkowy z orzechami włoskimi i cynamonem
carrot cheesecake with walnuts and cinnamon


Uff... Sobota. W założeniu jak najbardziej leniwa, choć w praktyce stos prac piętrzy się na biurku. Mam wrażenie, że pozbędę się go nie przez wypełnienie, a prostackie zwalenie w kąt za biurko. Jeszcze wczoraj byłam przekonana, że dziś z rana pójdę na korepetycje, jednak znów źle się czuję. Odstawiłam antybiotyk, który niekorzystnie na mnie wpływał, ale tym samym wróciłam do choroby. Mogę nie chorować latami, ale jak mnie złapie, to raz, a dobrze. No nic, nie daję się, czekam na kartki ze słownictwem tematycznym przekazanym przez mamę. Coś w tym domu trzeba w końcu robić. Sam Nietzsche przecież mówił: "czy życie nie jest sto razy za krótkie, żeby się w nim nudzić?" Myślę, że jest. A jeśli nie, to powinno być.

Jeśli chodzi o śniadanie, powiem Wam, że trochę bałam się tego wypieku. Tak, nawet ja czasem się obawiam, choć swobodnie dodaję buraka do owsianki i trę cukinię na słodkie cynamonowe placuszki. Sernik zawsze kojarzył mi się z galaretką, bakaliami i owocami, gdyż te dodatki najczęściej dobierała doń moja Mama, w zależności od tego, czy był on sernikiem pieczonym, czy też sernikiem na zimno. Biorąc to pod uwagę, nijak do mojego ulubionego ciasta ma się marchewka. W teorii. W praktyce dziś rano skończyłam w kuchni, pijąc kawę i szukając w lodówce niczego innego, jak właśnie jej.

...tak czy siak, wyszedł sernik. Ciekawy w smaku. Sama nazwałabym go dosyć odważnym, ale smacznym. Sądzę, że dobrze zrobiłam, gotując marchewkę przed dodaniem jej do masy, gdyż gdybym po prostu ją starła, obawiam się, że dałoby się wyczuć niezbyt przyjemne wióry. Gotowanie pozwoliło mi tego uniknąć, a papka z marchewki bez problemu połączyła się z ciastem, a choć nie jadłam ciasta marchewkowego, przypuszczam, że to mogło przypominać jego serową wersję.

/1 porcja/
- 200g twarożku (na serniki/3-krotnie mielony)
- 1 jajko
- 1 średnia marchewka (100g)
- 1 czubata łyżka budyniu waniliowego
- 1 łyżka miodu
- szczypta cynamonu
- szczypta gałki muszkatołowej
- odrobina ekstraktu z wanilii
- orzechy włoskie

Marchew obieramy i gotujemy do miękkości, a następnie miksujemy lub miażdżymy widelcem na papkę. Ser miksujemy z jajkiem i miodem, a następnie dodajemy marchew, budyń, cynamon, ekstrakt z wanilii i gałkę muszkatołową i powtarzamy czynność. Orzechy włoskie dzielimy na cząstki i łączymy z
masą łyżką. Serniczek wstawiamy do
 nagrzanego do 180*C piekarnika i pieczemy
 około 30 minut.