W ostatnim czasie otrzymałam od Was kilka pytań w związku z zamieszkaniem w czasie studiów w Anglii. Mieszkanie, dom, czy może akademik? Sama musiałam stanąć przed tym dylematem. Z wyboru, jakiego dokonałam, jestem bardzo zadowolona.
Wybrałam mieszkanie w domu. W czasie swojego pobytu w Anglii mieszkałam w trzech domach - w tym trzecim będę mieszkać do przyszłego września (a może i dłużej? Naprawdę mi tu dobrze!). Mój pierwszy dom nie był powalający i z chęcią zmieniłam go w połowie wakacji, jednak najlepszym wyborem okazała się posiadłość, w której mieszkam teraz wraz z trójką znajomych, pod telefoniczo-mailową opieką landlady, która ma cechy typowej, serdecznej babci. Nie wiem, czy za rok zdecyduję się zostać w tym samym pokoju na kolejne dwanaście miesięcy, ale już sam fakt, że nie miałabym nic przeciwko, jest dużym ukłonem w stronę obecnych standardów.
Wiedzę odnośnie akademików czerpałam i czerpię z zeznań znajomych, studentów z różnych roczników. Dodam, że pominęłam aspekty typu "dobra zabawa", bo tego typu czynniki zależne są już tylko i wyłącznie od współlokatorów.
Powtarzające się fakty i własne przemyślenia (został mi przyznany pokój w akademiku, jednak odrzuciłam tę opcję) zawarłam w poniższym zestawieniu. Mam nadzieję, że okaże się przydatne - nie tylko dla studentów.
DOM
Plusy:
- cena: o dziwo, mieszkanie w domu z ogrodem jest o wiele tańsze niż życie w akademiku. Ceny domów podawane są zwykle z wliczonymi już opłatami za internet i telewizję. Ogrzewanie nie jest zawsze wliczane ze względu na korzystanie z niego tylko w poszczególne miesiące, jednak nie są to zatrważające sumy.
- nocleg: ktoś Cię odwiedził, chcesz kogoś przenocować? Nie ma problemu! Nie musisz martwić się, że ochrona w akademiku zacznie zadawać pytania, a - w najgorszym wypadku - wyprosi gościa. W domu możesz bez problemu dać komuś dach nad głową na kilka dni, w swoim pokoju, w salonie lub wolnym pokoju, jeżeli takowy istnieje.
- prywatność: nie musisz obawiać się, że wychodząc do kuchni zostaniesz zmierzony spojrzeniem dwudziestu przypadkowych osób. Dwie lub trzy osoby, z którymi dzielisz dom to sytuacja absolutnie możliwa do zniesienia nawet w przypadku typowego introwertyka. Możesz liczyć na większą swobodę, a także brak tłumu w kuchni i kolejek do łazienki. Zdarzyło się, że jesteś blogerem i masz ochotę porobić w spokoju trochę zdjęć? Proszę bardzo, nie musisz się zamykać na głucho w swoim pokoju, w kuchni czy salonie znajdzie się miejsce na małą sesję. Warto też dodać, że często łatwiej jest nawiązać bliższe relacje w węższym gronie osób, niż w tłumie.
- znajomi: masz ochotę umówić się ze znajomymi na wspólne mieszkanie? To da się zrobić! Możecie mieszkać tylko we trójkę, jeżeli odpowiednio się zorganizujecie i wybierzecie dom. W przypadku akademiku nie ma gwarancji, że nawet przy najcięższych wysiłkach będziesz w tym samym budynku, co przyjaciele.
- ogród: grill, miejsce na czytanie książek, a może po prostu rozwieszenie prania w ładną pogodę? Nikt nie powie, że zupełnie nie podoba mu się wizja posiadania własnego kawałka ziemi. Oczywiście, ogrody nie są nieodłączną częścią każdego domu, jednak są do niego dołączone w zdecydowanej większości - a z tej większości można wybrać sobie posiadłość, która posiada ów kawałek zieleni.
- swoboda wyboru: internet się psuje, chcesz rozszerzyć pakiet programów telewizyjnych, a może masz jakieś zastrzeżenia co do ogrzewania lub wyboru sprzętu? W akademiku nie masz nic do powiedzenia. Wynajmując dom, możesz bez problemu porozmawiać o tym ze swoim landlordem i znaleźć zadowalające Was obydwoje rozwiązanie. Nie wspominając już o samym wyborze pokoju spośród wszystkich dostępnych, które możesz spokojnie obejrzeć i dać sobie czas na przemyślenie decyzji.
- sprzęt: w domu znajdzie się piekarnik, zamrażarka, suszarka do ubrań i wiele innych przydatnych akcesoriów, których raczej nie uświadczy sie w przeciętnym akademiku.
Minusy:
- trudności w znalezieniu: zarówno domu, jak i wiarygodnego landlorda. Szczególnie trudno będzie zwłaszcza za pierwszym razem, przy wynajęciu pierwszego domu/mieszkania, które trzeba zarezerwować jeszcze przed wyjazdem za granicę. Warto pamiętać, że zdjęcia z Internetu nie zawsze oddają rzeczywistość, a pozornie bardzo uprzejmy właściciel może zmienić się w osobę, która z wielką chęcią pozbawi nas depozytu, a także może wykorzystać niewiedzę i skłonić do podpisania nieodpowiedniej umowy. Za drugim razem jest łatwiej, kiedy możemy spokojnie obejrzeć mieszkanie i dać sobie czas na wyrobienie opinii odnośnie osoby, której będziemy płacić za wynajem, niemniej większość studentów spotyka się z koniecznością podjęcia decyzji w sprawie mieszkania właśnie po raz pierwszy.
- odpowiedzialność: trzeba się nią wykazać w nieco większym stopniu niż w przypadku mieszkania w akademiku. Coś się zepsuło? Odpowiedzialność zbiorowa to nie do końca najlepsze rozwiązanie. Musisz skontaktować się z osobą wynajmującą dom, a następnie ona zaaranżuje naprawę wszelkiego rodzaju usterek, która wiąże się chociażby z obecnością w domu w określonym czasie. W przypadku mieszkania w akademiku - jedna osoba krzyczy, druga narzeka, a osoby w administracji w budynku słyszą i to uniwersytet musi zadbać, aby problem został jak najszybciej rozwiązany.
AKADEMIK:
Plusy:
- nie szukasz na własną rękę: i to może być dla wielu osób największy plus akademików. Wszystko jest połączone z aplikacją na uniwersytet. Nie musisz godzinami przetrząsać Facebooka i Google w poszukiwaniu wiarygodnych (!) landlordów i przyzwoitych domów. Aplikujesz o pokój w akademiku i masz to wszystko z głowy.
- łatwy sposób na poznanie studentów. Spotkasz ich przecież na każdym kroku (także czekając w kolejce do łazienki). Stykając się, mniej lub bardziej przypadkowo, z ogromną grupą studentów, prawdopodobieństwo, że znajdziesz kogoś, kto wyda Ci się bratnią duszą, może być większe niż w przypadku prywatnego zamieszkania.
- standard: mając w pamięci polskie akademiki, angielskie uniwersytety gwarantują naprawdę ładne pokoje, schludne budynki, często naprawdę imponujące także widziane z zewnątrz.
- stołówka: jeśli nie lubisz gotować, na pewno spodoba Ci się możliwość wykupienia posiłków na stołówce. Jedzenie jest świeże i zróżnicowane: każdy znajdzie coś dla siebie, włączając w to wegetarian, wegan i osoby na diecie.
Minusy:
- cena: akademiki są bez wątpienia droższe od prywatnego zamieszkania (co mnie samą niezmiernie dziwi). Różnica wynosi przeciętnie 70-150 funtów na korzyść domów
- restrykcje: ktoś zapalił papierosa w swoim pokoju o trzeciej nad ranem? Przygotuj się na alarm i natychmiastowe opuszczenie budynku! Nieważne, że to tylko papieros (a nawet przypalone tosty, jeżeli kogoś dopadł głód w środku nocy), nieważne, że tego typu sytuacje mają miejsce codziennie, a - w najlepszym wypadku - co drugi dzień. Po miesiącu można nabawić się tików nerwowych. Napisałabym o rozważaniu leków nasennych, jednak nieopuszczenie budynku w trakcie tego typu alarmu skutkuje natychmiastowym wydaleniem z akademika.
- hałas: jeżeli jesteś typem imprezowicza i nie widzisz siebie uczącego się w trakcie studiów, pewnie ucieszy Cię ta informacja: zawsze znajdziesz piętro, na którym będzie rozkręcała się jakaś impreza, a i na swoim piętrze na pewno znajdziesz osoby, które ochoczo włączają głośno muzykę i sprowadzają znajomych. Osobiście uważam, że studia to zdecydowanie czas na imprezy, jednak warto wziąć pod uwagę, że spokoju nie zaznasz i w dzień, kiedy boli Cię głowa, musisz się skupić na nauce przed egzaminem albo najzwyczajniej w świecie chcesz w spokoju pokontemplować otaczający Cię świat.
- kuchnia: przygotuj się na stosy brudnych naczyń, brak zamrażarki, piekarnika i sytuację, w której znajdziesz się jako osoba, która zauważyła, że ktoś podkrada jej zapasy jedzenia. Akceptujesz? Super, jesteś prawdziwym konformistą. To niekoniecznie Twoja bajka? Kup mini zamrażarkę, mini piekarnik i sejf na jedzenie. Trochę kosztowna sprawa.
- odległość: akademiki są tuż przy uniwersytecie? Weź pod uwagę, że uniwersytet ma dużo, naprawdę dużo budynków. Możesz okazać się "szczęśliwcem", który zamieszka dwa kilometry od miejsca, do którego będzie musiał codziennie chodzić. Podobnie może być z odległością od centrum handlowego, a nie zawsze chce się być zależnym tylko i wyłącznie od taksówek i busów.
- Internet: Anglia to kraj WiFi. Kraj, w którym WiFi na ogół jest dobre, zwłaszcza to gwarantowane przez uniwersytet, jednak kiedy kilka setek studentów w akademiku zacznie je oblegać o tej samej godzinie, robi się już jakoś mniej zabawnie.
- Internet: Anglia to kraj WiFi. Kraj, w którym WiFi na ogół jest dobre, zwłaszcza to gwarantowane przez uniwersytet, jednak kiedy kilka setek studentów w akademiku zacznie je oblegać o tej samej godzinie, robi się już jakoś mniej zabawnie.
- nie są dostępne dla wszystkich: nie każdy student otrzyma miejsce w akademiku. Trzeba się o nie starać kilka miesięcy wcześniej i cierpliwie czekać na odpowiedź, która przychodzi przeciętnie miesiąc przed rozpoczęciem studiów. Dla osób o mocnych nerwach.
PODSUMOWANIE
Przedstawione powyżej za i przeciw są jednocześnie powodem, dla którego wybrałam prywatne zamieszkanie. Niemniej, bardzo wiele studentów wybiera mieszkanie w akademikach. Wszystko zależy od charakteru, oczekiwań i preferencji danej osoby. Niektórym najbardziej zależy na kontakcie z jak największą liczbą ludzi, inni preferują nieco bardziej prywatną atmosferę. Jedni wolą dzielić odpowiedzialność, drudzy wolą poczuć się nieco bardziej dorośli. Osobiście uważam, że dom to zarówno bardziej opłacalna, jak i komfortowa opcja, jednak, jak już wspomniałam - wszystko zależy od osoby.
*
Jeżeli chcielibyście, abym zagłębiła się w formalne kruczki i poświęciła wpis na wskazówki, na co zwracać uwagę, a na co uważać przy wynajmie jakiegokolwiek mieszkania lub domu w Anglii - dajcie znać! Na pewno wezmę to pod uwagę.
wiele czytałam właśnie o zakwaterowaniu i sama dochodzę do wniosku, ze najlepiej jest poszukać mieszkanie ;)
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o wpisy na temat studiów to dla mnie każdy możliwy na jaki masz pomysł z całą pewnością będzie przydatny, także czekam ;)
Moja przyjaciółka rok temu poleciała studiować do Anglii, no i nierozeznana wybrała akademik, bo taniej... Tia. W tym roku mieszka już na swoim (no prawie) :P Ale przyznać musiała, że warunki w akademiku miała doskonałe, a ludzi poznała tak wielu, tak różnorodnych, we wszystkich kolorach, językach, kulturach, ze wszystkich kierunkach i tego doświadczenia nic jej nie odbierze :)
OdpowiedzUsuńTeż zawsze marzyłam o studiach w Anglii, dlatego miło mi się czyta te cykle z Anglii :)
OdpowiedzUsuńCałe moje studia, czyli 5 lat, mieszkałam w akademiku. Zarówno w Polsce jak i w Niemczech. Niestety nie mogę zgodzić się z hałasem, szczególnie z nie zaznaniem spokoju. Zawsze uważałam za niesłuszne przypisywanie tego stwierdzenia akademikom, szczególnie od osób, które w akademiku nie mieszkały, a nasłuchały się takich opini od innych. Wiadomo, że każdy z nas jest inny, ma inne preferencje i oczekiwania, ale przez cały ten okres nie miałam takiego momentu, że nie miałam warunków do nauki. Jeśli ktoś chciał się uczyć, nigdy nie było problemu, a za to jeśli ktoś chciał zrobić sobie przerwę, spędzić miło czas w towarzystwie nie trzeba było szukać daleko. :)) Nikt również nigdy nie osądzał mnie za sesje zdjęciowe, ba, nawet mi pomagano. To wszystko zależy od nas samych. To ludzie sprawiają, że gdzieś czujemy się dobrze bądź źle.
OdpowiedzUsuńWłaśnie - Polsce czy Niemczech. W Anglii widać wygląda to inaczej. Nie mogę zgodzić się z brakiem hałasu. Odwiedzam moich znajomych w akademiku - zawsze jest głośno, przynajmniej na którymś piętrze. Jest też swego rodzaju grupa na facebooku, gdzie każdego dnia studenci piszą o imprezie w pokoju X czy na całym piętrze Y. A to słychać i na pierwszym piętrze, kiedy akcja ma miejsce na trzecim. Nie piszę tego, "bo przeczytałam w internecie". Piszę to po ponad miesiącu studiów i przebywania w akademikach z racji mieszkających tam znajomych. Piszę to także na podstawie tego, co mówili mi studenci drugiego i trzeciego roku, w tym nie pojedyncze przypadki.
UsuńAkademików nie można demonizować, jasna sprawa - żyć się przecież da całkiem przyjemnie, ale są aspekty, których się nie przeskoczy. A jeżeli chodzi o sesje zdjęciowe - nie chodziło mi o osądzanie, a brak miejsca/brak czystości (;) ) na stole. W każdym razie rzadko kiedy widziałam odpowiednie warunki do czegoś specjalnego. :)
Widać, że w takim razie studenci w Anglii są bardziej rozrywkowi. :D Mieszkając w akademikach w Polsce czasami faktycznie było ciężko o czystość, szczególnie wieczorami. Jak student nabrudził ciężko mu było po sobie posprzątać, bo przecież następnego dnia ,z samego rana, pani sprzątaczka przyjdzie posprztatać... W Niemczech standard akademików już bije polskie na głowę. Jednak podobnie jak piszesz, można było być "szczęśliwcem" i dostać taki niezbyt blisko uczelni. Z cenami również. Może nie tyle co taniej, ale czasami o podobnej cenie można było znaleźć mieszkanie lepiej ulokowane, bliżej centrum. Ja jednak przez wszystkie lata byłam wielkim szczęśliwcem i spotkałam w akademikach tylu wspaniałych ludzi, że przysłonili mi całkowicie te nieidealne warunki, że zawsze będę je polecać. Może przez to czasami trochę je idealizuje, ale staram się także obiektywnie spojrzeć na minusy. Ale najbardziej cieszy mnie początek dzisiejszego wpisu, że i Ty znalazłaś swoje miejsce, które Tobie odpowiada! :)
UsuńPierwszy raz mam okazję poznać kwestie studiowania w Anglii z innej strony. Fajnie tak poznawać choć mi się jakoś studia zagranica nigdy nie marzyły, co innego wycieczka. :)
OdpowiedzUsuńświetny cykl postów, wpadać będę czesto!
OdpowiedzUsuńciekawy post, można się dokształcić :)
OdpowiedzUsuń