Nad tym tematem zastanawiałam się od
dłuższego czasu. Został poruszony dosyć mimowolnie, podczas pewnego babskiego
wieczoru. Poznałam w Anglii kilka osób, które często snują rozważania na temat
przeprowadzenia operacji plastycznej, i jak do tej pory nie miałam powodów, by
poświęcać temu tematowi szczególną uwagę, tak zetknięcie się z tą sytuacją
sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać - dlaczego
zabiegi?
Doszłam do wniosków, które zaszły o wiele
dalej, niż się tego spodziewałam. Kilka centymetrów za dużo, kilka zbędnych
piegów? Nic wielkiego, wystarczy zabukować wizytę u lokalnego chirurga
plastycznego. W dzisiejszych czasach poprawić można niemalże
wszystko. Wystarczy wykonać kilka telefonów i już można odliczać czas do
dnia upragnionej zmiany – nic prostszego! Czasem jednak wystarczy zatrzymać się
i zastanowić, czy naprawdę warto. Czy warto ryzykować zdrowie, wydawać
pieniądze i poddawać się często nieprzyjemnym, bolesnym zabiegom? Nie lepiej
byłoby najzwyczajniej w świecie zawalczyć o siebie w nieco inny sposób?
Sylwetkę modeluje nie tylko skalpel, ale
także - a w powinności: przede wszystkim - prawidłowa dieta oraz aktywność
fizyczna. Istotnym argumentem opowiadającym się za przeprowadzaniem swego
rodzaju naturalnych zabiegów upiększających jest istnienie rozbudowanej gamy
ćwiczeń kształtujących poszczególne części ciała. Jasnym staje się, że dbając o
dostarczanie organizmowi potrzebnych mu składników każdego dnia, a także
prowadząc aktywny tryb życia, mimowolnie sprawi się, że operacje mające na celu
redukcję tłuszczu nie będą miały najmniejszego sensu.
Oczywiście - pozostają kwestie takie jak
operacje nosa, powiększanie piersi lub ust. Pozostaje określony typ sylwetki,
którego nie zmienią żadne ćwiczenia czy też najbardziej wyszukana dieta. Nie da
się ukryć, że w niektórych przypadkach natura nie powala wprowadzić żadnych
konkretnych zmian. I co dalej? Tutaj
zaczynamy wkraczać w dziedzinę, która powszechnie nazywa się samoakceptacją. Warto
zastanowić się nad tym, czy decydując się na zabiegi plastyczne spełniamy
własny, prywatny, niespowodowany niczym konkretnym kaprys, czy też desperacko szukamy akceptacji w oczach innych ludzi,
staramy się wpisywać w społeczne normy
czy też oczekiwania.
Operacje plastyczne często kojarzą się z
celebrytami. Można zastanowić się, skąd wzięło się to skojarzenie. Dzięki
przekonaniu, że gwiazdy chcą stanowić przykład do naśladowania, czy też, z
racji bycia poddanymi nieustannej krytyce, pragną manifestować swego rodzaju
ideał, któremu nie można zbyt wiele zarzucić?
Nie da się ukryć, iż media jawnie promują
ideały kobiecego piękna, którym niemożliwe jest całkowite sprostanie. Nie
mowa tu tylko o bardzo szczupłych modelkach czy wspomnianych wcześniej celebrytach.Warto
wspomnieć o wizerunku kobiet aktywnych,
takich jak Ewa Chodakowska, które w
marketingu wykorzystują nie tylko swoje zdolności - ich posiadanie lub też brak
jest kwestią sporną, zahaczającą jednak o nieco inny wątek - ale i wygląd. Sama
Ewa przyznała się do przeprowadzenia operacji powiększania piersi. Czy było to
działanie na rzecz marketingu czy też własnej satysfakcji, to wie najlepiej
tylko Chodakowska. Niemniej, jest to poniekąd dowód na to, że i w strefie
sportu, kultu swego rodzaju naturalności i uzyskiwaniu wymarzonych efektów
poprzez realny wysiłek, funkcjonują swego rodzaju sylwetki będące ideałami
kobiet ćwiczących.
Mając
na uwadze powyższe rozważania, można stwierdzić, iż kwestia zabiegów
upiększających zawiera w sobie o wiele
więcej szczegółów z dziedziny samoakceptacji niż jakiegokolwiek innego
zaganienia. Osobiście powiedziałabym, że wybór pomiędzy naturalnymi
metodami upiększania a operacjami plastycznymi jest swego rodzaju miernikiem naszej pewności siebie i poziomu
sympatii żywionej do nas samych.
Sympatii, która nie tylko pozwala nam czuć się lepiej każdego dnia, ale i
zachęca nas do realizowania się bez zmian, których my sami własnym wysiłkiem
nie zdecydujemy się wprowadzić.
kwestia samoakceptacji - duży temat. Teraz wszystko nam mówi, żeby być lepszymi... bo najwyraźniej teraz jesteśmy jeszcze niewystarczająco dobrzy? Przypadek czy dobry marketing? wydaje mi się, że to się mądrze nazywa "przekazem podprogowym" i jest standardową manipulacją. Pozostaje nam zdrowy rozsądek i mądre wybory. Sami wiemy co jest dla nas najlepsze :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że akurat też naszedł mnie ten temat? W moim przypadku po przeczytaniu, że jedna właśnie z blogerek zastanawia się nad operacją plastyczną. Ciekawość mnie zżarła i weszłam sprawdzić nawet ile takie zachcianki kosztują - piękny wyjazd do Kenii dla dwóch osób lub skuter. Z jednej strony uważam, że poprawianie wszystkiego na siłę to nałóg, szczególnie tych partii, które jak sama zaznaczyłaś, sami możemy zadbać - nie lepszy personalny trener i intensywny trening? - a z drugiej nie chcę nikogo oceniać, jeśli jest płaski jak deska i chciałby mieć ładny biust czy naprawdę nieestetyczny czubek nosa i MA pieniądze (bo zadłużanie się po taką kwestię, to już naprawdę infantylność), to czemu nie? Ludzie się irytują, gdy osoby majętne kupują nowe samochody, buty z diamencikami i torebki ze skóry aligatora. Jasne, są lepsze sposoby wydania pieniędzy - organizacje charytatywne etc. Ale my też czasami idziemy na pizzę czy kupujemy kolejną niepotrzebną parę butów, a przecież też moglibyśmy wpłacić na jakieś konto. Jak sama napisałaś trzeba się nauczyć samoakceptacji, to bardzo ważne i wyćwiczyć sobie nawyk pokonywania przeszkód o własnych siłach. Trzeba, ale niektórzy mają naprawdę poważne schorzenia... my w końcu możemy sobie mówić :). Sama bym chyba wolała przeznaczyć pieniądze na ważniejsze rzeczy, ale nie mam nic do tego jeśli ktoś Z UZASADNIONEJ potrzeby sam się skusi na taką operację.
OdpowiedzUsuńTeż mnie zastanawia ten cały szum na temat operacji i NA SIŁĘ zmieniania tego, co dostaliśmy od natury, czego w naturalny sposób nie można zmienić. Wszystko przez to, że wszędzie są propagowane różne typy "piękności" i narzucana presja. A jakby każdy po prostu zaakceptował to jak wygląda (oczywiście pomijając elementy, które da się zmienić, np schudnąć, zadbać o skórę) i nie próbował dążyć do wymyślonych przez innych ideałów? Bo i po co.
OdpowiedzUsuńJa nie czuję żadnej presji otoczenia, a i tak zastanawiam się nad operacja plastyczną powiększenia piersi. Co z tego, że mój facet kocha je takie, jakie są. On uszanuje to zdanie, jeśli to ma sprawić, że będę się lepiej czuła, bo będzie mi się to podobać. Nie chodzi o podążanie za tym co kreują media haha, w ogóle się nad tym w tej kwestii nie zastanawiałam. Nie wiem w ogóle jak ktoś może mieć wyprany mózg żeby iść pod nóż bo "czuje presje otoczenia". Operacje robi się dla siebie. I dla własnej satysfakcji. I jeśli to zrobię - też dla swojej satysfakcji.
OdpowiedzUsuńDruga sprawa, masa modelek fitness i kobiet, które zajmują się sportem czy też kulturystyką ma powiększone piersi, a wszyscy czepiają się tylko Chodakowskiej. Kobiece piersi to tłuszcz, a więc to normalne ze podczas intensywnych treningów siłowych, piersi jakby tracą na atrakcyjnym wyglądzie i objętości.
Każda kobieta jest piękna, ale piękno trzeba z siebie wykrzesać :)
OdpowiedzUsuńHej ;> Odpiszesz na meila? Chciałam zapytać o studia. To naprawdę ważne dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie to wszystko dąży do tego, żeby ludzie wyglądali jednakowo. Zatraca się indywidualność i oryginalność. Bo przecież duże usta, piersi i wyraźne kości policzkowe są naj...
OdpowiedzUsuń