Kilka dni temu odebrałam paczkę. Wiedziałam, z jakiej okazji - nie miałam za to pojęcia, jaka była jej zawartość. Odkryłam już za to na samym początku, kto był jej nadawcą.
Z jakiej okazji to wszystko? Oczywiście, Mikołajek! Akcji zorganizowanej w grupie bliskich mi osób, z którymi połączyła mnie już nie tyle kulinarno-blogowa pasja, co wiele wspólnie przeprowadzonych rozmów, w których poruszanych był chyba każdy możliwy temat. Dzięki losowaniu miałam okazję zrobić prezent jednej z blogerek - Anecie, którą miałam okazję spotkać - co ciekawe - w dzień, w którym dowiedziałam się, że to ja będę jej Mikołajem. Robienie dla niej prezentu było dla mnie bardzo miłym doświadczeniem, niemniej jednak równie mocno zabiło mi serducho, kiedy zobaczyłam u siebie paczkę od Moniki.
Po kilku dniach oczekiwania, w Mikołajkowy poranek otworzyłam pakunek. Co znalazłam? Źródło wspaniałego pomarańczowego zapachu, który rozchodził się w okolicach paczki i dawał mi do myślenia - ukrytą w mikołajowej "skarpetce" Herbatę Wigilijną, której zawartość urzekła mnie kandyzowanymi pomarańczami. Dla niej warto było zrezygnować z kawy! Musiałam od razu jej spróbować. W pięknie opakowanej puszce na ciastka (która na pewno niebawem zapełni się pierniczkami) znalazłam także - a jakżeby inaczej - czekoladowego Mikołaja. Poza tym, co chyba rozczuliło mnie najbardziej. Monika napisała do mnie przemiły liścik. Co się w nim znalazło? Niech to będzie już naszą tajemnicą. :)
Po raz kolejny uświadomiłam sobie, że to nie tylko blog daje radość, nie tylko blogowanie samo w sobie, ale i ludzie, których dzięki niemu ma okazję się poznać. Mikołajki roku 2013 będę wspominać szczególnie ciepło, gdyż to pierwsza taka akcja - a na pewno nie ostatnia! - w której wzięłam udział.
Chciałam przy okazji podziękować Katarzynie, która wspaniale wszystko zorganizowała i dopięła na ostatni guzik - dzięki jej koordynacji wszyscy mogli cieszyć się na czas swoimi prezentami. :)
Co do tego? Garść migawek z ostatniego czasu. Aparat, instagram.
Nowy kubek (hot drinks: no cocoa = no winter!), urokliwe uliczki mojego niemieckiego miasta, które od Polski dzieli tylko rzeka - uchwycone podczas powrotu z nowo odkrytej restauracji.
"An Outline of English literature" GC Thornley'a , czyli książka ze szczerym zainteresowaniem czytana jeszcze w drodze do Angeliki.
Kakao z marshmallows przy pierwszych świątecznych piosenkach zainicjowanych przez Konstancję, kupiony w pośpiechu i wyjadany każdego dnia ulubiony krem kokosowo-ciasteczkowy.
Na końcu Bolesławiec, miasto, w którym wychowywałam się sporą część życia. Najpiękniej wygląda właśnie nocą!
Co do tego? Garść migawek z ostatniego czasu. Aparat, instagram.
Nowy kubek (hot drinks: no cocoa = no winter!), urokliwe uliczki mojego niemieckiego miasta, które od Polski dzieli tylko rzeka - uchwycone podczas powrotu z nowo odkrytej restauracji.
"An Outline of English literature" GC Thornley'a , czyli książka ze szczerym zainteresowaniem czytana jeszcze w drodze do Angeliki.
Kakao z marshmallows przy pierwszych świątecznych piosenkach zainicjowanych przez Konstancję, kupiony w pośpiechu i wyjadany każdego dnia ulubiony krem kokosowo-ciasteczkowy.
Na końcu Bolesławiec, miasto, w którym wychowywałam się sporą część życia. Najpiękniej wygląda właśnie nocą!
A skąd ten wspaniały kubek ? :)
OdpowiedzUsuńZapytałam się specjalnie - z NanuNana, ale nie polskiego.
UsuńUwielbiam czytac Twoje posty, sa niesamowicie wciagajace! :)
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecia, takie magiczne...
A zawartosc paczki prezentuje sie ciekawie, uwielbiam takie herbaty :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuńchyba niedługo stanie się to tradycją, że pierwsza będziesz post dodawać, co? :D
OdpowiedzUsuńW sumie to nie patrzę na to, "kto pierwszy". Nie prowadzę śniadaniowca, więc ustalam sobie w terminarzu stałą godzinę publikacji przepisów/wpisów ;D
Usuńładne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńooo bolesławiec ;)
OdpowiedzUsuńAle dostałaś uroczy prezent :P
OdpowiedzUsuńTakie prezenty musiały być bardzo miłe, fajna idea! :) I śliczna pucha na pierniki:)
OdpowiedzUsuńcudowny prezent dostałaś! to takie miłe kiedy wszyscy mogliśmy otworzyć swoje paczuszki i poczuć się znowu jak dzieci, ciesząc się z prezentu :)
OdpowiedzUsuńno cocoa = no winter - zgadzam się w 100% !
patrząc na ten twój ciasteczkowy krem, aż żałuję, że nie mieszkam blisko Niemiec - musi smakować obłędnie skoro każdego dnia zostaje go coraz mniej :)
Akcja Mikołajkowa wyszła naprawdę wspaniale! Każdy Mikołaj spisał się na medal :) Już nie mogę się doczekać, aby zobaczyć wszystkie nasze paczuszki :)
OdpowiedzUsuńPachnący prezent brzmi obłędnie :) Świetna zawartość paczuszki, kubek, puszka na pyszne ciasteczka, i te ciepłe skarpety - genialna zimowa paczuszka! :)
Słodki prezent dostałaś :) teraz nie pozostało Ci nic innego jak upiec górę pysznych ciasteczek i wypełnić nimi tę śliczną puszkę ;)
OdpowiedzUsuńKartka i kubek <3
OdpowiedzUsuńJejejej wspomniałaś o mnie <3 Zazdroszczę kremu i niech świąteczny Brajan będzie z Tobą <3
OdpowiedzUsuńCudowna akcja, cudowny prezent.
OdpowiedzUsuńAle i tak chyba najbardziej urzekło mnie zdjęcie tych urokliwych uliczek w Twoim mieście, aż czuć klimat świąt :)
Świetny prezent, a ten zapach pomarańczy aż u siebie poczułam :P
OdpowiedzUsuńaj,aj,aj-jakie cudowne pudełeczkoooo! :D Totalnie jestem nim zauroczona :)
OdpowiedzUsuńOd kakao od niedawna chyba się wręcz uzależniłam, choć nie wiem czy to akurat wpływ tej pory roku czy po prostu tak już mam.
OdpowiedzUsuńI powiem jeszcze, że i ja chętnie zrezygnowałabym z picia moich tradycyjnych napojów na rzecz posmakowania tej herbaty :)
Kubek Hot Drinks jest genialny! :D
OdpowiedzUsuńnie wspominając o tym co znalazło się w Twojej paczuszce. Mogę sobie tylko wyobrażać cudowny zapach tej herbaty <3
Szkoda, że nie miałam okazji wziąć udziału w takiej akcji, uwielbiam robić prezenty i dostawać niespodzianki ♥
OdpowiedzUsuńJejku jaka cudna puszka! ♥ I cały prezent również :)
OdpowiedzUsuńPiękne świąteczne zdjęcie, super zawartość paczki i jak pysznie! :) Ta puszka jest cudna!
OdpowiedzUsuńŚwietny jest ten kubek, a także ten drugi, z zawartością kakao z marshmallows. Pamiętam, że długo nie moglam się do nich przekonać, a że nie lubię żelek, to wydawało mi się, że marshmallows nie mogą mi smakować - jakże się myliłam! A kakao albo kawa z rozpuszczającymi się piankami... o rety!♥
OdpowiedzUsuńPuszka pełna prezentów wyjątkowo ładna:) Herbata wigilijna musi pachnieć bosko, nic dziwnego, że wszystko przesiąkło jej aromatem..
Mam nadzieję, że kolejny dzień dziecka bądź kolejne Mikołajki - a może jeszcze jakiś inny dzień! - spędzimy podobnie wszyscy razem, znów rozpakowując prezenty!:))
te uliczki niemieckiego miasteczka- chciałabym je zobaczyć. i wypić kakao w tym kukbku. albo nie- wigilijną herbatę, od mikołaja!
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie aromatyzowane herbaty :)
OdpowiedzUsuńmuszę kiedyś spróbować tego kakao z marshmallows! czuję, że zasłodzenie gwarantowane :D
Bardzo fajny prezent. Ja się kiedyś zaopatrzyłam w herbatę z pieczonymi kasztanami- pycha!
OdpowiedzUsuńMuszę sobie kiedyś w końcu zrobić czekoladę z piankami.
Wspaniała akcja i wspaniały prezent, ta puszka! Robienie i otrzymywanie takich paczuszek sprawia wiele radości. Szkoda, że nie miałam okazji wziąć udziału, bo cudownie Wam się udało :-))
OdpowiedzUsuńDostałaś bardzo ładny prezent :) A ja jeszcze raz dziękuję Ci za paczuszkę dla mnie :*
OdpowiedzUsuńzazdroszczę tych mikołajkowych przyjemności ;)
OdpowiedzUsuńFajny post, bardzo klimatyczny ;)
OdpowiedzUsuńChcę spróbować tej herbaty, koniecznie!; D
OdpowiedzUsuńNo i pamiętna książka<3
Nastrojowy wpis :D
OdpowiedzUsuń