owsianka na mleku z jagodami goji, suszonymi daktylami, suszonym kaktusem i startym świeżym kakao
oatmeal with milk, goji berries, dried dates, dried cactus and grated fresh cocoa
Nie spałam dzisiaj długo, nie spałam też spokojnie. Z podbitymi oczyma ratuję się kawą, dobrym śniadaniem i kilkugodzinną dawką muzyki. Cieszę się, że to wciąż poranek, który może rozciągnąć się na kilka kolejnych godzin bez ignorancji czegokolwiek i kogokolwiek. Poniedziałkowa prywatność.
Niezidentyfikowane superfood pod nazwą "suszony kaktus" znalazłam w szafce jako relikwię tegorocznych wakacji, festynu i ogromnego stosika z bakaliami świata, nad którym spędziłam, nie ukrywając, całkiem sporo czasu, wybierając owoce pod względem ich osobliwego wyglądu, pomijając zupełnie prawdopodobieństwo uzyskania jakiegoś smaku. Niemniej, paczka prawie się skończyła, a ja jeszcze nie natrafiłam na coś niejadalnego. Suszony kaktus - bodajże opuncja, gwoli ścisłości - może nie zachwyca smakiem tak jak ulubione daktyle, niemniej przez swój lekko kwaśny smak dobrze kontrastuje w słodkich da... śniadaniach. ;)
Surowe kakao - chyba nie muszę mówić zbyt wiele. Dla miłośników naturalnego smaku kakao - i oczywiście czekolady - to bez wątpienia prawdziwa gratka. Rzadko kiedy można uzyskać dzięki kilku tylko szczyptom startych ziaren tak intensywny smak, chociaż... Nie da się ukryć, że i zwykłe naturalne kakao bez wątpienia daje radę.
Wracamy do pisania. Nie blogowym pisaniu o kaktusach, nie umniejszając tu bynajmniej ich znaczenia, a pisaniu niekoniecznie czystą, ale teoretycznie prozą dla siebie, może nie tylko - miejsce na znaki zapytania oficjalnie zostawione. Jesienna melancholia? Jeżeli objawia się w ten sposób, mogę w spokoju się nią napawać.
Same ciekawe i pyszne dodatki! Ciekawi mnie ten kaktus :)
OdpowiedzUsuńNie dalej jak wczoraj ktoś mnie namawiał na powrót do pisania. Kto wie, może ta odmiana 'jesiennej melancholii' dopadnie i mnie.
OdpowiedzUsuńTymczasem pozostaję zaintrygowana suszonym kaktusem..
Zazdroszczę. Chciałabym pisać więcej dla siebie, po prostu dla siebie.
OdpowiedzUsuńKochana, jeszcze będziesz. :)
Usuńzazdroszczę tych bakalii! jeżeli chodzi o pisanie to ja stwierdziłam, że lepiej szło mi artystycznie kiedy byłam emo gimnazjalistką (brzmi śmiesznie ale jak czytam swoje wiersze to naprawdę były dobre) - teraz to najwyżej wypracowanie historyczne napiszę...
OdpowiedzUsuńWiesz, że w tamtym okresie też pisałam najwięcej? Śmieszna sprawa. W dużej mierze bazuję na dawnych tekstach, kończąc je i przeradzając w coś nowego. Zamysł był dobry, choć naprawdę bardzo je zmieniłam pod względem struktury, słownictwa, a często i samego przesłania.
Usuńdobry pomysł! aż chyba sama nad swoimi usiądę, może coś fajnego wyjdzie
UsuńTo nie pozostaje nic innego jak życzyć dużo weny :)
OdpowiedzUsuńpołączenie rewelacyjne:) chciałabym skosztować takiej owsianki:)
OdpowiedzUsuńzatęskniłam za owocami kaktusa, którymi zajadałam się latem...
OdpowiedzUsuńkiedyś lubiłam usiąść z zeszytem na kolanach i długopisem w ręku. teraz napisanie czegokolwiek kończy się na trzech linijkach.
Jesień dobrze wpływa na wenę :)
OdpowiedzUsuńciekawy pomysł:)
OdpowiedzUsuńsuszony kaktus brzmi naprawdę ciekawie... u mnie czasu na pisanie ostatnio brak, łapię się na robieniu mnóstwa zdjęć... :)
OdpowiedzUsuńPodobno najwybitniejsi artyści to ludzie smutni. Hmm... A co do kaktusa, ciekawe, chętnie bym spróbowała ;)
OdpowiedzUsuńNiesamowita owsianka! : )
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł.
oryginalnie no :) opis mi się podoba!
OdpowiedzUsuńTen suszony kaktus powalił mnie ! świeży jadłam, ale nie wiedziałam że ktoś to suszy:)
OdpowiedzUsuńTeż czasem zaskakują mnie takie pomysły, ale... ;)
UsuńSuszony kaktus mrrr brzmi super!
OdpowiedzUsuńJa chcę takie superfood...
OdpowiedzUsuńPoniedziałkowa prywatność jest cudowna, wiemy o tym; D
Zazdroszczę tego kaktusa :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie lubiłam bakalii, nigdy nie przepadałam za smakiem suszonych owoców, a teraz mi się odmieniło i z wielką chęcią bym spróbowała tego kaktusa! tym samym to świeże kakao *-* no i jagody goji dziś i u mnie były :) zresztą to ja bym dziś całą miseczkę tej twojej owsianki zjadła :)
OdpowiedzUsuńciekawe smaki dziś u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńja kiedyś ciągle pisałam, ot tak, dla przyjemności. teraz w klasie humanistycznej, mam tyle "narzuconego" pisania, że przestaje być to dla mnie przyjemnością..
suszony kaktus, hardcore, ciekawa jestem, jak smakuje :)
OdpowiedzUsuńA miałam pytać czemu tego kakao tak mało? ale doczytałam że jest bardzo intensywne...ale aż tak?
OdpowiedzUsuńJest intensywne, to raz, a dwa, nie chciałam zupełnie kakaowej owsianki, tylko taki "smaczek" :)
UsuńTen suszony kaktus, muszę go gdzieś znaleźć, nawet nie wiedziałam, że coś takiego jest :)
OdpowiedzUsuńCzy to fioletowe coś co wygląda jak plaster ciasta, jest tym kaktusem? bo inaczej sobie go wyobrażałam, ale nie mogę zidentyfikować tej fioletowej piankowej kreatury na wierzchu:) wygląda świetnie.
OdpowiedzUsuńTak, to właśnie kaktus :)
Usuńchociaż w sumie jak kupuję pudełko opuncji, zwykle jedna jest w takim śliwkowatym kolorze. Najwięcej jest żółtych, ale i taka się trafia.
OdpowiedzUsuńlol kaktus... :O
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Ci tego pisarskiego zacięcia :)
OdpowiedzUsuńA owsianka wspaniała, tyle w niej rzeczy dla mnie nowych! :)
Ciekawe składniki. :)
OdpowiedzUsuńKaktus mnie zaciekawił i na pewno będę szukała, jeśli nadarzy się okazja spróbuję :) A surowe kakao muszę, po prostu muszę zdobyć! :))
OdpowiedzUsuńPisz, pisz, jeśli to sprawia Ci przyjemność, czemu nie :)
na prawdę intrygujące dodatki! ;)
OdpowiedzUsuńwygląda fantastycznie:) też mnie ciekawi smak tego kaktusa:)
OdpowiedzUsuńTwój przepis jako inspiracja w konkursie, sorki że nie zapytałam, ale pomyślałam jak już napisałam.
OdpowiedzUsuńPytanie było o ciekawe przepisy z suszonymi owocami i mi się przypomniał Twój:)
Pozdrawiam
http://bakeandtaste.blogspot.com/2013/11/domowa-granola-suszone-owoce-migdaly.html