naleśniki Michela Roux z wiśniową ricottą, wiśniami i porzeczkami
Michel Roux crepes with cherry ricotta, cherries and red currant
Zastanawiam się czasem, co musiałoby się stać, bym sprawiła, że ten blog odzwierciedlałby dokładnie moje życie, moją codzienność, moje problemy, moje myśli. Nic nie przychodzi mi do głowy, i bardzo dobrze. Tysiące spraw, które chciałam poruszyć, a zamiast opublikuj - wytnij, wklej, pamiętnik. To nie to miejsce.
Zaczęło się od maminych naleśników. Przerodziło w pełnoziarnisty nałóg, eksperymenty z Julią Child, a teraz? Teraz czas na kolejne wcielenie, tym razem według receptury Michela Roux. Kiedyś naprawdę nie wierzyłam, że naleśniki mogą się czymś od siebie różnić. Myślałam, że każde smakują tak samo, bo co niby może zdziałać kilka mililitrów kremówki czy nieco zmienione proporcje? Okazało się, że może - i to bardzo dużo! To kolejny ciekawy smak. Następne w kolejce są naleśniki mojego ulubionego Gordona.
/1 porcja/
(wykonane z 1/3 składników podanych w przepisie)
- 100g ricotty
- 50g wiśni
- 1 łyżka mleczka kokosowego
- 1 łyżeczka syropu klonowego
Wiśnie wymyłam, pozbawiłam pestek i zmiksowałam wraz z pozostałymi składnikami. Nadziałam naleśniki i podsmażałam przez chwilę na nagrzanej patelni.
Naleśniki wg Roux to moje zdecydowanie ulubione! Zaraz za nimi w czołówce plasują się te od Gordona ;) Więc śniadanie miałaś definitywnie przepyszne! A te prywtne sprawy... czasem faktycznie lepiej zachować wszystko dla siebie i oddzielić bloga kulinarnego od pamiętnika.
OdpowiedzUsuńkiedyś o naleśnikach myślałam dokładnie tak samo, nigdy nie robiłam ich wg określonego przepisu tylko zawsze "na oko". Jednak kiedy spróbowałam naleśników Gordona to moje myślenie wykonało obrót o 180st. :) Te będą następnymi w kolejce do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńczyżby szykowały się podwójne śniadania? :)
Och, no to tym bardziej muszę spróbować naleśników Gordona.
UsuńOwszem :)
www.anielskieprzysmaki.pl-a syrop klonowy to jaki?Monika
OdpowiedzUsuńo mamusiu jakie pycha naleśniki:) jestem na taaaak!:D
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądają ;)
OdpowiedzUsuńNie jestem zwolennikiem 'wywnętrzania' się na blogu. Niektóre rzeczy powinny zostać w pamiętniku pisanym w zeszycie, albo tylko w naszej głowie, poznać człowieka można i bez prywatnych słów umieszczanych na blogu, w jakiejś notce... Moim zdaniem jest Ciebie tutaj wystarczająco dużo, aby Cię poznać:)
OdpowiedzUsuńPoznać, tylko z pozoru. ;)
UsuńNigdy się człowieka nie pozna w 100%. Kto ma Cię znać NAPRAWDĘ, pewnie i tak Ciebie zna. A bloga przegląda cała fura anonimowych ludzi, nie wiem czy aż zależy Ci na tym, aby i oni znali się NAPRAWDĘ?
UsuńKażdy z nas na blogu pokazuje jakąś część siebie. Jakiś taki POZÓR. Nie mylić z POZĄ:)
Och, szalejecie z tymi wiśniami :) Naleśniki, pierwsza klasa ;>
OdpowiedzUsuńwyglądają bardzo zachęcająco z tymi dodatkami :)
OdpowiedzUsuńPysznie. Wiśniowa ricotta mnie fascynuje!
OdpowiedzUsuńJa to najbardziej lubię mamine naleśniki takie na mleku z jajkiem i mąki :) Z kolei na wodzie ani trochę mi nie smakują.... Twoje wyglądają bardzo smacznie, więc pewnie zrobię;D
OdpowiedzUsuńBędę musiała zrobić. :D
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale te wyglądają mi na takie kremowe. ;)
Wyglądają przepysznie! I jeszcze te owoce na wierzchu! *mniam* :)
OdpowiedzUsuńTakie eksperymenty są najlepsze, nie zamykamy się w szufladkach i co chwilę możemy smakować czegoś nowego! :)
OdpowiedzUsuńJako osoba uzależniona od wszelkich form naleśników, zapisuję tą inspirację i myślę, że pan Michael Roux wkrótce również zagości w mojej kuchni :)
koniecznie muszę spróbować z takiego przepisu. ciekawe czy przebiją te Gordona :) i jak dla mnie co przepis, to inny smak.
OdpowiedzUsuńja również - skoro nauczyłam się smażyć zwykłe (w końcu!) to czas na inne. te wyglądają tak cudownie na każdym blogu, że chyba pójdą na pierwszy ogień :)
OdpowiedzUsuńnie warto mówić o sobie zbyt wielu rzeczy, większość zazwyczaj wolę zachować w serduchu, dla siebie ;)
OdpowiedzUsuńnaleśniki *-* ostatnio mam na nie fazę, ale takich jeszcze nie robiłam! z ricottą z pewnością pyszne ;D
wszystkie Twoje naleśniki są cudowne! nie ważne z czyim przepisem eksperymentujesz :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, czy nie mają w ogóle mąki?
OdpowiedzUsuńJak to "nie mają mąki"? ;) Jest jej w przepisie faktycznie mało, jednak istnieje!
UsuńAAAA. Nie zauważyłam linku :D Coś mi właśnie nie pasowało :D
Usuńkażde Twoje naleśniki kuszą! :)
OdpowiedzUsuńNaleśniki - moja miłość;)
OdpowiedzUsuńale pychota !
OdpowiedzUsuńwyglądają obłędnie, tak też pewnie smakowały :3
OdpowiedzUsuńa ja myślę, że posty, które dodajesz w bardzo dużym stopniu odzwierciedlają Twoją codzienność.. kolorowa, bez rutyny, pomysłowa, intrygująca i bardzo ciekawa codzienność :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo lubię naleśniki tego pana, jeszcze z takimi owocami... mniam!
OdpowiedzUsuńZ doświadczenia wiem, że za dużo lepiej nie mówić. Wystarczy tyle, na ile Ty będziesz chciała; )
Skoro mam takiego bloga i prowadzę go od ponad roku, to chyba logiczne, że mi się chce :)
OdpowiedzUsuńmuszę spróbować w końcu tych zacnych naleśników z tego przepisu !
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio często jadam naleśniki. Muszę spróbować tych z dodatkiem kremówki. Pysznie podane :)
OdpowiedzUsuńo, kolejna naleśnikowa propozycja do wypróbowania ;)
OdpowiedzUsuńPrzepyszne naleśniki! Ja też dzisiaj smażyłam ale zupełnie inne :)
OdpowiedzUsuńTen blog odzwierciedla twoje życie, tak jak my to widzimy, to też coś :)
OdpowiedzUsuń