śmietanowe placuszki z truskawkami i kandyzowanym aloesem
creamy pancakes with raspberries and candied aloe
Placki - bardzo kremowe i delikatne.Różnią się w smaku od pancakes jogurtowych i polecam ich zrobienie. Nie mogę ocenić, czy są lepsze - są inne, i rozpatrujcie to jako cechę pozytywną.
/1 porcja/
- 1/4 szklanki mleka
- 1/2 szklanki mąki żytniej
- 1 małe jajo
- 1 łyżka cukru trzcinowego
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- olej kokosowy (do smażenia dobry jest też rzepakowy)
Najpierw miksujemy śmietanę i mleko, następnie dodajemy przesianą mąkę, cukier, proszek do pieczenia i jajko. Miksujemy to wszystko na gładką masę, a następnie łyżką nakładamy na rozgrzany na patelni olej i smażymy do zarumienienia.
- olej kokosowy (do smażenia dobry jest też rzepakowy)
Najpierw miksujemy śmietanę i mleko, następnie dodajemy przesianą mąkę, cukier, proszek do pieczenia i jajko. Miksujemy to wszystko na gładką masę, a następnie łyżką nakładamy na rozgrzany na patelni olej i smażymy do zarumienienia.
Tak jak wczoraj pisałam, po
korepetycjach wybrałam się na Spring Breakers. Zwróciłam na ten film
uwagę przede wszystkim dlatego, że jedną z głównych ról gra tam Ashley
Benson, którą znam i lubię z Pretty Little Liars. To był powód, a jak
wrażenia po filmie?
Przyznam, że ciężko jest ocenić tę produkcję jednoznacznie. Wiele rzeczy mi się podobało, jednak było kilka detali, które w pewien sposób mnie drażniły.
Na plus zdecydowanie
oceniam brak zachowanego ciągu przyczynowo-skutkowego - ten zabieg
wypadł tutaj naprawdę dobrze, wzbogacając kompozycyjnie film. Pozytywnie
odbieram też samą fabułę, bo choć banalna, cała historia została
przedstawiona nie tyle niezwykle oryginalnie, co ciekawie, widać było,
że reżyser nie poszedł po linii najmniejszego oporu, co często zdarza
się w przypadku "kinowych hitów". Pozytywnie zaskoczyła mnie też Ashley,
gdyż dobrze wcieliła się w swoją rolę Brit, która była zupełnym
przeciwieństwem Hanny z Pretty Little Liars. Jej zachowanie na
ekranie nie wydawało mi się sztuczne, co znaczy wiele, jeśli dotąd
wyobrażało się ją jako zupełnie kogoś innego.
Minusy?
Przesada. To słowo niestety musiało się tu pojawić. Za dużo nagości, za
dużo alkoholu, za dużo narkotyków. Żaden z tych elementów nie
przeszkadza mi w filmach, ale jeśli co średnio trzy minuty widzę faceta
wciągającego kokainę z czyjejś waginy, a chwilę potem jakieś
brazylijskie sutki zalewają mi ekran, mam prawo czuć się nie tyle
zażenowana, bo to chyba niemożliwe w dzisiejszych czasach, co
najzwyczajniej w świecie znużona. Uważam, że gdyby producenci wycięli
połowę tego typu scen, film byłyby może o połowę krótszy, ale na pewno
mniej irytujący. A skoro podjęłam już temat irytacji, osobiście na nerwy
działała mi nieco zbyt flegmatyczna postać, w którą wcieliła się Selena
Gomez, przeciągająca się muzyka (nie moje klimaty, uwierzcie), a także
nieco zaćpane "SPRING BREAKERS. Spring breakers. Spring breakers
forever." powtarzane w częstotliwości wspomnianych wcześniej piersi -
odnośnie tego ostatniego, to jeśli ktoś widział już ten film, wie, o czym
mówię, a jeśli zamierza dopiero go zobaczyć, zapewne od razu skojarzy
fakty.
Aby nie przedłużać, mogę powiedzieć, że podobał mi się ten film.
Mimo minusów, które niewątpliwie były w nim widocznie, całą produkcję
oceniam na plus, bo jest to poniekąd parodia popkultury, która wylewa
się z każdego możliwego środku przekazu na ziemi. Można byłoby
przedstawić to lepiej, jednak sądzę, że film broni się momentem, kiedy
niewinna, oklepana historia zmienia się w chaos, który budząc lekki
niesmak, jednocześnie wciąga na tyle, by pochłonąć widza na dobre
półtorej godziny.
A teraz chora, z anginą, wracam pod koc.
ask.fm
A teraz chora, z anginą, wracam pod koc.
ask.fm
Mam śmietanę w lodówce, więc wypróbuję :) genialna recenzja. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia :*
OdpowiedzUsuńNo i teraz nie wiem co z tym filmem zrobić. :P Obejrzeć czy nie . :D
OdpowiedzUsuńOjej, to zdrówka. ;*
Obejrzyj. :) Wszystko ma zawsze jakieś minusy. Ten film nie jest wyjątkiem, ale nie żałuję, że go widziałam - właściwie to wręcz przeciwnie.
UsuńPięknie wyglądają te placuszki!
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o ty filmie, ale z tego co opisujesz myślę, że jest ciekawy i chyba jednak się skuszę :)
OdpowiedzUsuńWracaj do zdrowia! :* Ja również coś anginopodobnego więc wiem jak się czujesz ;<
o ja sie wybieram w tym tygodniu na tem film.;)
OdpowiedzUsuńChora? A właśnie teraz taka ładna pogoda.. Ale ok, nie będę cię dołować ;p
OdpowiedzUsuńSerio? Za oknem jeszcze widzę śnieg.
UsuńSłyszałam o tym filmie, ale jakoś mnie nie przekonuję. Średnio podoba mi się obsada, fabuła.. ;/ A śniadanie wygląda przepysznie. Nigdy nie wykorzystywałam jeszcze śmietany do placuszków.
OdpowiedzUsuńU mnie też dziś królują truskawki ;p smaczne jedzonko masz na talerzyku :))
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym filmie, musze poszukać:)
OdpowiedzUsuńWyglądają rewelacyjnie, aahh, zeby moje tak wychodziły!
Jak to angina? O matulu.. Kuruj sie!
Poszukaj, warto się zapoznać z nim przynajmniej internetowo ;)
UsuńPoszukam,poszukam. Właśnie się za to zabieram:)
UsuńTwoje placuszki wyglądają zawsze na takie lekkie :)
OdpowiedzUsuńPlacuszki jak zwykle smakowicie wyglądają, a zaciekawił mnie ten aloes, bo nie jadłam takiego jeszcze ;)
OdpowiedzUsuńFilm dodaję do listy "chcę obejrzeć" i czekam na nadmiar wolnego czasu;)
To wracaj pod koc i zdrowiej!
Truskawki! <3 O filmie słyszałam, cała Łódź jest obwieszona plakatami, ale to zdecydowanie nie moje klimaty... wolę trochę starsze produkcje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
przy obecnej pogodzie nie trudno o infekcję.. szybkiego powrotu do zdrowia! :)
OdpowiedzUsuńdzięki za recenzję, sama zastanawiałam się, w czym tkwi "fenomen" tego filmu. chyba pozostało mi go obejrzeć i skonfrontować z moim własnym gustem :D
Daj znać, co Ty o nim sądzisz :)
UsuńAngina to koszmar, kuruj się! Ciekawa recenzja, choć film chyba nie w moim typie ;) a placuchy meega, nazwa śmietankowe mówi sama za siebie ;)
OdpowiedzUsuńz truskawkami:)!
OdpowiedzUsuńAaaw pyszny posiłek! Też się wczoraj zajadałam truskawkami i została mi już ostatnia ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrówka:* A co do placuszków, to bardziej zwróciłam uwagę na ich towarzystwo w postaci truskawek, które najchetniej bym zwinęła z talerza;)
OdpowiedzUsuńpięknie wyszło Ci to zdjęcie placuszków, uroczy talerzyk , wszystko wygląda bardzo apetycznie!:)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi ochoty na placki!
OdpowiedzUsuńZdrowej, kochana ;*
Mam bardzo podobne odczucia do filmu, choć powiem że poszłabym jeszcze raz na niego :D
OdpowiedzUsuńPlacuszki - mniam<3
W sumie to myślę, że ja jeszcze raz go kiedyś na spokojnie obejrzę ;)
Usuńzakochałam się w Twoich placuszkach <3
OdpowiedzUsuńPlacki dzisiaj rządzą :D
OdpowiedzUsuńJa całkiem niedawno zaczęłam przypominać sobie jak fajnie smakuje śmietana, bardzo dawno jej nie jadłam .
OdpowiedzUsuńChora? :( Fruuuuuu wysyłka zdrowia prosto do Ciebie, pod Twój kocyk! :)
OdpowiedzUsuńPlacuszki śmietanowe? Zaskakujesz, przynajmniej mnie, początkującą. Trzeba będzie kiedyś zrobić^^
Narobiłaś mi smaka :)Koniecznie takie sobie zrobię :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawa recenzja ;)
OdpowiedzUsuńchyba skuszę się na ten film,
a te placuszki musiały mieć delikatną konsystencję, mniam! ;)
śniadanie pyszne! :)
OdpowiedzUsuńa filmu jeszcze nie widziałam, zastanawiałam się czy pójść, ale po Twoim opisie raczej nie wydam pieniędzy na kino, także dzięki za uchronienie mnie przed niepotrzebnym wydatkiem! :D
Piękne, apetyczne śniadanie:)
OdpowiedzUsuńkandyzowany aloes *_*
OdpowiedzUsuńcudowne śniadanie, tych truskawek zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie też miałam wczoraj wybrać się na ten film, ale nie dotarłam do kina:) może dzisiaj się uda:)
Naszło mnie akurat na placki :)
OdpowiedzUsuńJesteś chora? T T Kuruj się!!! > <
OdpowiedzUsuńPlacuszki idealne jak zawsze, nie mogłabyś czasami czegoś przypalić? : DDDD
I truskawki <333
zabije za te truskawki ;(
OdpowiedzUsuńwww.cookplease.blogspot.com
Bez agresji, wyślę Ci kilka D:
UsuńZdrowiej kochana :* angina to nic przyjemnego..
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje placki! I muszę Ci powiedzieć, że masz śliczny talerzyk. Jak smakuje kandyzowany aloes?:>
Trochę jak kandyzowany ananas, ale jest mniej słodki, przyjemniejszy, delikatniejszy :)
UsuńTen film, po zwiastunie - wydawał mi się wstrząsający emocjonalnie. A baaardzo lubię takie. No i tak samo jak Ciebie - interesowała mnie rola Ashley. Hm, chyba sama muszę go też zobaczyć i ocenić. :)
OdpowiedzUsuńA placuszki są genialnie :) śmietankowe, na pewno bardzo kremowe. Śmietanka zawsze powoduje w daniach taki kremowy smak... kiedyś miałam takie zdanie, że co jest coraz bardziej tłuste - tym bardziej nadaje kremowy smak... Ale czasem na pewno nie zaszkodzi. Tak!
Dokładnie :) A niewątpliwie wzbogaci smak.
UsuńJak już go obejrzysz, koniecznie daj mi znać, czy się podobał :*
Wybieram się na ten film, więc nie przeczytam dzisiaj Twoich odczuć, bo chciałabym tam iść z czystą głową, bez uprzedzeń, co do tego czego moge się spodziewać.
OdpowiedzUsuńA co do placków, to ja zawsze jestem na tak !
śmietankowe , hmmm pysznie wyglądają , nigdy nie robiłam w ten sposób i chętnie się skuszę ;D
OdpowiedzUsuńco do filmu to zastanawiałam sie czy nie iść ,ale chyba zrezygnuję z niego...
obejrzę w internecie :D
OdpowiedzUsuńNo nie, MUSZĘ kiedyś wpaść do Ciebie na twoje placki, haha :D
Zdrowiej!
Zdrówka życzę!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Pretty Little Liars :)
Świetne placuszki :)
kuruj się! ;* marzec-kwiecień to też dla mnie czas anginy, choć na razie - odpukać - jest w porządku
OdpowiedzUsuńdo pruderyjnych nie należę, ale ten film mnie po prostu jakoś tak...odpycha
Wiesz, w sumie to gdyby nie grała tam Ashley, też nie wiem, czy bym się zdecydowała. Ale jak już mam to za sobą, wiem, że jednak bym trochę żałowała ;)
UsuńPlacki pycha!
OdpowiedzUsuńA na Spring Breakers wybieram się niedługo :)
Kandyzowany aloes. Konieczne muszę spróbować no! :D
OdpowiedzUsuńplacuszki cudowne:) szybkiego powrotu do zdrowia:)
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę. :)
OdpowiedzUsuńZycze szybkiego powrotu do zdrowia..zauroczyl mnie twoj blog maxymalnie :*
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cie!
Wygląda przepysznie :)do tego te truskawki ach!:) Zdrówka!
OdpowiedzUsuńMnie jakoś takie filmy nie kręcą :)
OdpowiedzUsuńAle Twoje śniadanie mi się podoba :D
ja Spring Breakers obejrzę, ale niekoniecznie w kinie. Tu jednak nie potrzebuję atmosfery kinowej, jakości obrazu, dźwięku no bo cóż, nie oszukujmy się- wybitne dzieło to to na pewno nie jest. wystarczy mi obejrzenie go na ekranie laptopa ;)
OdpowiedzUsuńobstawiałam, że to kandyzowany imbir albo ananas, aloes mnie zadziwił.
OdpowiedzUsuńWracaj szybko do zdrowia :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie mam zamiar iść na ten film ;)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi ochoty na truskawki *.*
Placuszki wyglądają przepysznie... Z chęcią wsunęłabym teraz takie :) O filmie słyszałam, ale jeszcze nie zdążyłam się wybrać do kina, trzeba nadrobić zaległości :D Pozdrawiam i życzę powrotu do zdrowia ;)
OdpowiedzUsuńWyglądają smakowicie! Jednak ja wolę dodać jogurt, mniej tłuszczu. ;)
OdpowiedzUsuńA ja nie wiem, co w tłuszczu złego ;)
Usuń