apple-banana wholewheat dumplings with milk
No cóż. W końcu je zrobiłam, chyba jako jedna z ostatnich osób prowadzących blogi śniadaniowe. O ile dobrze pamiętam, lane kluski jadłam chyba jesienią, a owocowych nie próbowałam nigdy. To był pierwszy raz, ale na pewno nie ostatni - są niezwykle sycące i smaczne, na pewno warto je powtórzyć. Korzystałam z przepisu Sylwii, który nieco tylko zmodyfikowałam. Kluski te idealnie rozgrzewają w zimie, nie tracą jednak nic ze swojego smaku także w środku lata. Comfort food? Tak sądzę!
- 50g mąki żytniej
- 1 jajko
- 300ml mleka + 1 łyżka
- 1 łyżeczka cukru trzcinowego
- 1 jabłko
Jabłko obieramy ze skórki, pozbawiamy gniazda nasiennego i ścieramy na tarce. Owoc mieszamy razem z jajkiem, łyżką mleka i mąką. W garnku podgrzewamy mleko. Kiedy zacznie się gotować, wrzucamy na mleko kluseczki nabierane łyżką i gotujemy ok. 3-4 minuty.
one są pyszne! z bananem i jabłkiem jeszcze nie próbowałam :>
OdpowiedzUsuńwygladaja cudownie, ja ja robilam ostatnio, ale niestety sie nie udaly.trzeba sprobowac jeszcze raz;)
OdpowiedzUsuńmasz rację, teraz już z górki :)
OdpowiedzUsuńświetne kluchy :D
o, to prawda, są przepyszne. I bardzo, bardzo sycące :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie weszłam na Twojego bloga jedząc te kluseczki :) pycha! Muszę wypróbować z bananem :)
OdpowiedzUsuńJ.
Nigdy nie jadłam owocowych lanych klusek, jestem ciekawa jak smakują :)
OdpowiedzUsuńJa jestem w 4letnim technikum i maturę mam dopiero za rok, trochę żałuję, jak widzę tegorocznych maturzystów, niedługo będą mieli to za sobą :P
Cieszę się, że smakowały :) http://poranneinspiracje.blogspot.com/2013/03/731.html
OdpowiedzUsuńZapomniałam: kocham twojego kota. Mój to tylko ugania się za panienkami gdzieś w polach :p
Usuńto chyba oznacza, że moja czeka na panów ;)
Usuńtakich lanych klusek jeszcze nie jadłam..:)
OdpowiedzUsuńLane kluseczki w duecie jabłka i banana są moim faworytem ;)
OdpowiedzUsuńNie prowadzę bloga sniadaniowego, więc dla mnie takie kluseczki to zupełna nowość, warta wypróbowania.
OdpowiedzUsuńMmm... Pychotka <3
OdpowiedzUsuńmniammm ale wyglądają smakowicie:) a kotek cudny!
OdpowiedzUsuńsmaczna miska i kot ,mmmm cudny ma kolor
OdpowiedzUsuńteż dziś je zrobiłam! Ale tylko bananowe,podobnie, nawet proporcje te same, ale dałam całego banana, tabletkę stevii (odkąd ją kupiłam jakieś 2 tygodnie temu to dodaję do wszelkich ciepłych śniadań i jestem strasznie zadowolona ze smaku, a zwykle byłam przeciwko słodzikom i tego typu produktom, wyczuwałam ten ohydny posmak) i łyżkę cynamonu <3 W końcu się do nich przekonałam bo pokazały mi swoją prawdziwą stronę :D Twoja Fiona jest cudna, moja Barbra też się wyleguje i nie ma zamiaru się ruszyć...
OdpowiedzUsuńStevia jest bardzo dobrym zamiennikiem, akurat mi się skończyła, ale na pewno jeszcze ją kupię :)
UsuńNoo, to pogłaskaj tam ode mnie swoją słodką puchatą pociechę :3
fajna modyfikacja, jabłkowo-bananowe musiały być przepyszne!
OdpowiedzUsuńJa ich jeszcze nie robiłam, ale planuję to nadrobić ;) ja czekam na czerwiec, na wakacje ;)
OdpowiedzUsuńkicia jest świetna:)
OdpowiedzUsuńja lane kluski robię, gdy mi zostanie rosołu, a akurat makaronu już nie mam więcej. Ale jak byłam mała, na śniadanie jadłam lane kluski. I fajnie, że mi o nich przypomniałaś i o takiej śniadaniowej formie.
OdpowiedzUsuńNo i znowu będę musiała od Ciebie zgapić! Czemu wszystkie Twoje przepisy są takie idealne? :-)
OdpowiedzUsuńPiękny kotek, też bym takiego chciała ;-)
To akurat była lekka modyfikacja przepisu Sylwii, ale dziękuję :)
UsuńLane kluski były u nas bardzo często, kiedyś, na śniadanie, ale odeszły w zapomnienie, może znów do nich wrócić, w końcu są łatwe do zrobienia :-)
OdpowiedzUsuńO już wiem co zrobię jak nie będę mogła się zdecydować czy zrobić jabłkowe czy bananowe :) Widzisz tak długo zwlekałaś, a połączyłaś w jedno i wypróbowałaś obydwu wersji :D
OdpowiedzUsuńFiona - mistrzem drugiego planu^^ :))
OdpowiedzUsuńNo to już chyba wszystkie mamy za sobą lane kluski!:)
wyglądają apetycznie.;)
OdpowiedzUsuńale słooodziutki kotek, z naburmuszoną minką.:D
nie byłabyś sobą, gdybyś nie zrobiła wersji odbiegającej od klasycznej :)
OdpowiedzUsuńchyba masz rację ;)
Usuńlane kluski to zdecydowanie smak dzieciństwa :0
OdpowiedzUsuńjak byłam mała to mama mi robiła lane i zawsze wychodziły w kształcie zwierzątek:) nie wiem jak ona to robiła
OdpowiedzUsuńoj, ja jeszcze ich nie robiłam :P
OdpowiedzUsuńmuszę to nadrobić, chociaż z chęcia ukradłabym Twoją miseczkę! i kotka przy okazji :P ;)
jak przeczytałam tytuł posta, wiedziałam, że o nie chodzi. ja nadal pozostaję w tej mniejszości, ale tylko dlatego, że wiem, że to nie dla mnie. ja lane kluski lubię w najczystszej postaci i to o konsystencji budyniu.
OdpowiedzUsuńa na jakie studia się wybierasz i gdzie? jeśli oczywiście mogę zapytać ;)
Do Anglii, miasta nie podam, bo nie chcę zapeszać ;) Rozważam między kierunkiem "menadżerstwo-reklama" a dziennikarstwem.
UsuńTo nic dziwnego, że czekasz na tę chwilę ;)
UsuńMoja ordzicielka często mi kiedyś na śniadanie serwowała takie. :) Ehhh, stare, dobre czasu. ;)
OdpowiedzUsuńFiona ma faktycznie, nietypową, ale bardzo kocią minę - uwielbiam Twojego kota :)
OdpowiedzUsuńLubię te kluski.
Jablkowo-bananowe kluski sa odpowednia propozycja dla mnie, wiecznie niezdecydowanej ;)
OdpowiedzUsuńPatrząc na moją Biankę też bym chętnie się z nią zamieniła. Twoja Fiona jak zawsze mnie zachwyca, nieważne jaką zrobi minę ;-)
OdpowiedzUsuńLane kluski lubię :-) I już mam kolejny pomysł na śniadanie.
Jak ja uwielbiam Twojego kota :D
OdpowiedzUsuńA kluski uwielbiam <3
Twoja kotka robi zawodowe miny :D Rozbraja mnie zawsze :)
OdpowiedzUsuńNo i kluuuchy, też długo się im opierałam.. pyszne, prawda? :)
Pyszne, zdecydowanie :)
UsuńMoja mam w dzieciństwie robiła mi takowe bardzo często :) cudny kot swoją drogą, nie wypuściłabym go z rąk bo straszna kociara ze mnie.!
OdpowiedzUsuńach te lane kluski! <3
OdpowiedzUsuńNie prawda, nie jesteś ostatnia w blogsferze..Ja również nigdy ich nie jadłam, ale tak kusicie i chyba muszę w końcu się zaaabrać! :)
OdpowiedzUsuńpyszności <3 i na pewno nie robisz ostatnia :D ja owocowych tez nigdy nie próbowałam :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam kluski na mleku, najbardziej kładzione. Mój kociak to zawsze musi powąchać moje śniadanie ( tak jak każdy inny posiłek^^) ;)
OdpowiedzUsuńWyglądają pysznie, zdecydowanie nie robisz ostatnia, bo ja jeszcze nie robiłam, ale po takich samych dobrych opiniach - muszę to zmienić! :)
OdpowiedzUsuńwidziałam same jabłkowe, albo same bananowe, ale obu połączeń na raz, jeszcze nie :D
OdpowiedzUsuńpyszota<3
uwielbiam Twojego kota :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie robiłam klusków, ale ciągle mam w planach! Myślę, że będę równie smakowo zachwycona :) Twoje wyszły idealnie.
OdpowiedzUsuńA Fiona, choć z dziwną miną i tak wygląda słodziasznie. Jejku, ona nie mogłaby wyglądać źle :D
owocowe lane kluseczki - idealnie ;) muszę też takie spróbować !
OdpowiedzUsuńja ich jeszcze nie robiłam ;))
OdpowiedzUsuńale wyglądaja wspaniale, jak zwykle!
Nie mogę oderwać oczu od tych kluseczek:) takie duuże, grubiutkie..
OdpowiedzUsuńto ja poproszę te kluseczki i kotka na deser :)
OdpowiedzUsuńJa jak je robiłam to oczywiście popsułam. Twoje sa idealne.
OdpowiedzUsuńteż ich jeszcze nie zrobiłam, ale na pewno są cuuudowne! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam je ! :)
OdpowiedzUsuńAż nabrałam ochoty na takie kluseczki, pyszota :)
OdpowiedzUsuńTwój kot mnie rozbraja na każdym zdjęciu które z nim dodasz :)
OdpowiedzUsuńA lane kluseczki uwielbiam, ale jem je zwykle tylko z rosołkiem bez dodatków w postaci jabłka czy banana ;)
Kicia chyba tez miała na nie ochotę ;3
OdpowiedzUsuńa ja ich jeszcze nie robiłam i nie jadłam ;p może kiedyś się zdecyduję, nie wiem ;) nie lubię takich fotografii gdzie jedzonko jest razem ze zwierzątkami ;)
OdpowiedzUsuńto chyba nigdy nie poznałaś, jaka to przyjemność, kiedy zwierzak kręci się przy Tobie przy śniadaniu ;p
UsuńUroczy kotek<3 Ja też nie robiłam jeszcze owocowych, ale bardzo mnie zachęciłaś do ich wypróbowania!
OdpowiedzUsuńwyglądają jak zwykłe kluseczki ;d ale robią taką karierę, że chyba też się muszę na nie skusić
OdpowiedzUsuńJezu, wchodzę na Twojego bloga i nagle mam ochotę dosłownie pożreć wszystko ! :D
OdpowiedzUsuńmi chyba nigdy nie wyjdą :(
OdpowiedzUsuńTwój kot oraz te kluski skradły mi serce! ;D
OdpowiedzUsuńZainspirowałaś mnie, muszę je wkrótce zrobić ^_^ Do lanych klusek mam uczucia ambiwalentne, bo uwielbiam ich smak, ale wygląd mogłyby mieć bardziej finezyjny ;D
OdpowiedzUsuńAa, jadłam niedawno bananowo-kokosowe i bardzo mi smakowały. Zrobię jak najszybciej! :)
OdpowiedzUsuńDługo zbierałam się, żeby je zrobić, jem je w tej sekundzie i nie mogę się najeść, są cudowne!
OdpowiedzUsuń