owsianka tiramisu
tiramisu oatmeal
Jedzona na zimno, robiona według TEGO przepisu, była jedną z niewielu rzeczy, jaką uznałam za możliwą do zjedzenia o tej nieludzkiej godzinie. Owsianka doda energii, kawa pobudzi do działania, oby tylko PKP nie rozpoczęło strajku nim wrócę do domu.
Ciężko mi uwierzyć, że zaraz wyjeżdżam. Czas przeciekł mi przez palce i choć najchętniej zostałabym w Pszczynie jeszcze... właściwie ciężko mi określić jakiekolwiek ramy czasowe. W pewnych momentach czas mógłby nie istnieć, a ja nadal chodziłabym spać o czwartej nad ranem, by wstawać w okolicach dziewiątej.
Kiedy ktoś zapytałby się mnie, po co mam bloga, nie powiedziałabym tylko o jedzeniu, o gotowaniu, o poznawaniu nowych smaków. Blog jest poniekąd pewnym punktem odniesienia. Odniesieniem, dzięki którego dziwnym trafem coś się czyta, coś wysyła, pisze i opuszcza zajęcia, by dwa tygodnie później czuć, że ktoś mówi za Ciebie to, o czym myślisz, a może dopiero chciałaś pomyśleć.
Kiedy ktoś zapytałby się mnie, po co mam bloga, nie powiedziałabym tylko o jedzeniu, o gotowaniu, o poznawaniu nowych smaków. Blog jest poniekąd pewnym punktem odniesienia. Odniesieniem, dzięki którego dziwnym trafem coś się czyta, coś wysyła, pisze i opuszcza zajęcia, by dwa tygodnie później czuć, że ktoś mówi za Ciebie to, o czym myślisz, a może dopiero chciałaś pomyśleć.
Jutro nadejdzie czas podsumowań, bo choć to, co zamieszczam tutaj, jest tak naprawdę tylko ułamkiem naszej wspólnej majówki, zasługuje na publikację. Kiedy myślę o dniach spędzonych z Kasią jestem po prostu dumna i szczęśliwa - że wszystkie zbiegi okoliczności doprowadziły mnie nigdzie indziej, jak tutaj.
Dziś kolejne migawki. Stwierdzam, że kawa najlepsza wychodzi wtedy, kiedy nie jest to zamierzone, likier chałwowy to coś, co koniecznie powinien zrobić każdy miłośnik sezamu,w przeciwieństwie do przereklamowanego Jacka Danielsa. W tle - placki ziemniaczane z serem żółtym, no, cóż - tak, to prawda, blogerki lubią nie tylko słodkie placuszki na mące żytniej. Uprzedzając pytania, na dzisiejsze placki przepis pojawi się dopiero wtedy, kiedy zrobimy go następny raz, gdyż "trochę mąki" albo "kilka ziemniaków" raczej nie byłyby dobrą bazą pewnego przepisu.
cudownie spędzony czas, jak miło czytać wasze wspomnienia ;)
OdpowiedzUsuńjadłyście przepyszne dania, a te placuszki wyglądają tak smacznie - od razu przypominają o domowym obiadku :)
właśnie dlatego lubię blogowanie, bo nie tylko wstawiam tu zdjęcie mojego śniadania, ale też poznaje niezwykłe osoby i to jest świetne, a pewnie jeszcze większą radość sprawia wspólne spotkanie.
jak już pisałam u Kasi, dwie cudne bloggerki ;* miło was odwiedzać! (chociażby wirtualnie;p)
Yes, I would love to have some oatmeal, tiramisu and coffee for breakfast this Saturday morning. Just like on your photos.
OdpowiedzUsuńjejku, cudownie spędziłyście czas! :) fajnie, że tak udała Ci się majówka. :D
OdpowiedzUsuńa wszystkie dania wyglądają bardzo smacznie :>
Od pół godziny przeglądam Twój blog.. i choć nie spałam całą noc, to kombinuję gdzie by tu iść do sklepu po składniki na tę pysznie wyglądającą owsiankę.. p.s. Urzekł mnie sernik miętowy.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :) Miło to czytać, naprawdę.
Usuńzazdroszcze Wam tych wszystkich pyszności;)
OdpowiedzUsuńooo.. wygląda rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńCzekam na podsumowanie z niecierpliwością:) A u mnie w domu zawsze robi się z żółtym serem-inaczej ich sobie nie wyobrażam! :)
owsianka tiramisu, coś cudownego!
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam ziemniaczane - z cukrem, ketchupem i sosem czosnkowym. Mam ochotę, a sama w domu, nie opłaca mi się robić;p
OdpowiedzUsuńMiło czytać takie wpisy. Cieszę się, że wyjazd majowy Ci się udał. Z pewnością będziesz go pamiętać jeszcze przez długi czas bo takich chwil się nie zapomina przecież :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już nie pojawią się śniadania, które mnie zachwycają..i ta kawa, sernik mnie najbardziej chyba zachwycił :-D ..ano..zapomniałabym, przecież Ty sama przygotowujesz równie pyszne i zachwycające śniadania, dlatego czekam na jutrzejsze! :)
Tiramisu... Nie przepadam za tym ciastem (wolę takie bardziej suche :D), ale owsianka prezentuje się ciekawie.
OdpowiedzUsuńczy ja widzę creme brulee? ;)
OdpowiedzUsuńw rzeczy samej :)
UsuńTakie 'dziewczyńskie' spotkania zawsze obfitują w wiele dziwnych gier słów, przegadanych nocy, nieudanych i udanych przepisów, żartów, filmów, uśmiechu - i to jest bardzo bardzo fajne, miałyście z pewnością udaną majówkę:)
OdpowiedzUsuńUważaj w tym PKP i wracaj szczęśliwie do domu;)
Szkoda, że czas leci szybko tylko kiedy tego nie chcemy;) Muszę wypróbować tą owsiankę, bo bardzo lubię tiramisu a w owsiance^^ Cudo! Trzymam kciuki, żebyście szybko powtórzyły takie spotkanie;D
OdpowiedzUsuńnie ma to jak poznawanie nowych smaków z bratnią duszą ;)
OdpowiedzUsuńNiestety wszystko co dobre szybko się kończy, ale nie ma się co smucić, na pewno czeka Was jeszcze nie jedno takie spotkanie ;)
OdpowiedzUsuńkusząca owsianka - muszę w końcu taką przygotować ^^ świetne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na podsumowanie,
OdpowiedzUsuńa jak wrócę do domu, koniecznie spróbuję tej owsianki, ach tiramisu :)
wyjazdy bywaja trudne ale niebawem na pewno tutaj znowu wstąpisz.
OdpowiedzUsuńTylko pozazdrościć takiego wyjazdu :) Widać, że świetnie spędziłyście czas. I jak pysznie! W dobrym towarzystwie czas płynie najszybciej.
OdpowiedzUsuńmusi być pyszne:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wyjazd się udał;) A owsianka cudna *-*
OdpowiedzUsuńŚwietne migawki :) Owsianka <3
OdpowiedzUsuńCudownie to napisałaś, porozumienie dusz - rzecz niezwykła :)
tiramisu!:)
OdpowiedzUsuńA u Ciebie znowu same pyszności:)
OdpowiedzUsuńTiramisu - cudo! :)
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi jak dawno nie jadłam placków ziemniaczanych. A z serem to chyba nigdy. Szczęśliwej podróży do domu, bez strajku PKP :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie zazdroszczę Ci wyjazdu :) To fantastyczne tak poznać swoją bratnią duszę! Blogowanie naprawdę może dużo dać.
OdpowiedzUsuńUważaj i dojedz bezpiecznie ;)
A wiesz, smutno mi, że już wyjeżdżasz. Kurde, prawie jakbyś ode mnie wyjeżdżała i prawie jak to ja bym musiała się z Tobą żegnać, ale tak się wczułam w Waszą pożegnaniową atmosferę i mi lekko smutno, że czas już Wam się skończył, że biegł tak szybko i nie chciał przystopować. Wrrr, czas to najgorszy wróg wszechczasów! Haha, o tak. Spędziłyście jednak cudowne chwile, a wspomnienia zostaną. Czytając Wasze posty na blogu zawsze się uśmiechałam i chciałam być razem z Wami! I czuję, że na pewno się jeszcze spotkacie, wiec w sumie nie ma co się smutkować :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, Whin, że jakkolwiek udało Ci się odpocząć od problemów. :*
ile przepisów nie zostało opublikowanych u mnie na blogu przez właśnie robienie "na oko", to wiem tylko ja :P a takie dania właśnie wychodzą najlepsze, z pewnością tak jak te placki ;)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę wyjazdu, wspólnego gotowania, śmiechów i tego wszystkiego :*
OdpowiedzUsuńco za genialna owsianka :) też robię duzo rzeczy na oko ;)
OdpowiedzUsuńzgadza sie- blog idealna sprawa!
OdpowiedzUsuńbardzo apetyczne zdjęcia, fajnie spędzony czas, miło się czyta:))
OdpowiedzUsuńowsianka mistrz!
OdpowiedzUsuńnie wiem czy porównywanie likieru do Jacka jest trafne:p
OdpowiedzUsuńa gdzie tu porównanie? ;p napisałyśmy, że to jest dobre, a to nie.
UsuńMusiało być wspaniale, wierzę na słowo:-) blog poszerza horyzonty i sprawia że masz nocleg w całym kraju a nawet i poza nim hehe;-)
OdpowiedzUsuńCzekam na relacje i już mi ślinka cieknie!
Placuszki <3
OdpowiedzUsuńAle pysznie, zazdroszczę wspólnych pyszności i spotkania :) Czekam na dokładne relacje :))
OdpowiedzUsuńA taka owsianka na pewno doda energii i choć odrobinę poprawi humor na samotną podróż :)
to czekam, czekam na to podsumowanie:)
OdpowiedzUsuńWhat a stuff of un-ambiguity and preserveness of precious
OdpowiedzUsuńknowledge regarding unexpected feelings.
Have a look at my weblog; ivana dildoing herself