bananowo-jabłkowe żytnie lane kluski z prażonymi płatkami kokosa na mleku
banana-apple wholewheat dumplings with grated coconut flakes and milk
banana-apple wholewheat dumplings with grated coconut flakes and milk
Kluski na śniadanie, kluski na kolację. Mam dziwne wrażenie, że ostatnio jem je prawie codziennie. Trudno się dziwić - są naprawdę przepyszne.
/1 porcja/
- 50g mąki żytniej
- 1 jajko
- 300ml mleka + 1 łyżka
- 1 łyżeczka cukru trzcinowego
- 1/2 jabłka i 1/2 banana
Jabłko obieramy ze skórki, pozbawiamy gniazda nasiennego i ścieramy na tarce. Banana miażdżymy widelcem na papkę. Owoce mieszamy razem z jajkiem, łyżką mleka i mąką. W garnku podgrzewamy mleko. Kiedy zacznie się gotować, wrzucamy na mleko kluseczki nabierane łyżką i gotujemy ok. 3-4 minuty.
Zazdroszczę, ja miałam jechać na koncert McCartneya a tu klops, bo bilety były takie drogie... żeby chociaż koncert po wakacjach był to bym zdążyła zarobić no ale niestety :(
OdpowiedzUsuńspontaniczne i nie do końca zaplanowane wyjazdy sa najfajniesze;) a na jaki koncert sie wybierasz;>?;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam kluchy :D
OdpowiedzUsuńfajnie, że pojedziesz na tyle koncertów :D
Kocham Cię - koncerty <3
OdpowiedzUsuńAtrakcje przed / po, najlepsze i dodają jeszcze większych chęci jazdy:D
Takie spanie na ławce to, wbrew pozorom, fajna rzecz ;P zawsze jakaś nowa przygoda :)
OdpowiedzUsuńAle pysznie to brzmi i w takiej postaci chyba nawet ja spróbowałabym mleka ;D
OdpowiedzUsuńKoniecznie :)
UsuńŁaaał ale boskie. Zabiera się do nich ale jakoś się zabrać nie mogę :D Chciałabym takie śniadanko :)
OdpowiedzUsuńTo spanie na ławce w parku czy też niespanie w ogóle sprawiają, że nasze wyjazdy są niezapomniane ;).
OdpowiedzUsuńA klusek dawno nie jadłam, chyba muszę to nadrobić.
Czekanie bywa najtrudniejszą chwilą, kiedy czekamy na coś super, a wydaje mi się, że u Ciebie tak właśnie jest;)
OdpowiedzUsuńPrzygody przygodami, ale oby bezpiecznie!:)
właśnie takie nie do końca dopracowane plany okazują się wypadać najlepiej! :)
OdpowiedzUsuńQygląda pysznie! Muszę w końcu wypróbować te kluchy ;p
OdpowiedzUsuńja też bym tak zrobiła, koncerty stooo razy lepsze!
OdpowiedzUsuńkluseczki na śniadanie i kolację, czemu nie? ja bardzo lubię, kojarzą mi się z dzieciństwem i babcią:)
OdpowiedzUsuńmi się tam takie kluseczki podobają, może w końcu je zrobię :)
OdpowiedzUsuńkoncerty - wg mnie bardzo dobry sposób na inwestycję:) a spanie na ławce - takie przygody pamięta się na całe życie:)!
Wspaniałe danie na śniadanie :)
OdpowiedzUsuńpyszny pomysł na śniadanie:)
OdpowiedzUsuńkluski, kluski wszędzie! nic dziwnego, do są pyszne i tak doskonale sycą :)
OdpowiedzUsuńspanie na ławce, hmmm, ciekawe doświadczenie, pewnie wrażenia z koncertów niezapomniane :D
Zapraszam do mnie: http://atqabreakfast.blogspot.com/
Koniecznie muszę w końcu spróbować lanych kluseczek. Twoje zdjęcia zdecydowanie zachęcają! :)
OdpowiedzUsuńO, to bardzo się cieszę co do tych zdjęć :)
UsuńRewelacyjne kluseczki :)
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam lane kluseczki :)
OdpowiedzUsuńWyglądają świetnie, takie duuuże :)
OdpowiedzUsuńMasz fazę na kluchy :D Chociaż w sumie, ja też bym mogła jeść je codziennie :D
OdpowiedzUsuńPowiedz mi, czemu mi zawsze wychodzi jakby "paciaja" a u Ciebie widać każda kluseczkę :<
Może robisz za małe kluski? Ja robię tak z połowy łyżki, a masa na kluski jest gęsta.
UsuńRobiłam je dwa razy, ale chyba nigdy nie wyszły mi takie apetyczne :)
OdpowiedzUsuńbede musiala ich jeszcze raz sprobowac po pierwszej nieudanej probie, bo juz ktorys raz kusza z Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńa na co planujesz iść? bo moze wybieram się na to samo ;)
Na Rammstein - Impact. Miałam nie jechać, ale jednak chcę tam być! :) W planach też mam koncerty na bieżąco, znaczy, śledzę rozpiski trasy koncertowej Mansona & Coopera, w planie mam też kilka festiwali. A Ty na co się wybierasz? :)
Usuńja nad Impact ciągle się zastanawiam, bo kompletnie nie pasują mi zespoły które tam są. Nie jestem też wielką fanką Rammstein, ale jestem pewna że koncert będzie mega :) i chyba pójde na Depeche Mode :)
UsuńMuszę przyrządzić takie mojej siostrze- uwielbia lane kluski
OdpowiedzUsuńKluski <3 Jeszcze nie robiłam takich, tylko jabłkowe. Napewno wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńte kluski są prwie tak dobre jak stara babcia owsianka :D
OdpowiedzUsuńHa, chyba coś w tym jest! :)
Usuńpysznie *_*
OdpowiedzUsuńkluski! Kluski i jeszcze raz kluski-na prawdę muszę je zrobić;)
OdpowiedzUsuńprzed problemami niestety nie da się uciec.. :(
Dawno nie robiłam lanych.. Mam na nie jeszcze większą ochotę po zobaczeniu Twoich :)
OdpowiedzUsuńo, a teraz tutaj kluski!:D
OdpowiedzUsuńkluski i kokos <3 przepyszna zawartość twojej śniadaniowej miseczki !!
OdpowiedzUsuńja nigdy nie byłam na jakimś fajnym koncercie...
Hm, chyba niedługo i ja zrobię takie kluski :D Jedyne co mnie powstrzymuje to ciągła nadzwyczaj wysoka temperatura :<
OdpowiedzUsuńW sumie jest w nich 300ml płynu, więc na pewno gaszą one pragnienie. ;)
Usuńja też nie mogę się doczekac koncertu, chociaż narazie w planach jeden, marzy mi się jeszcze inny, ale co z tego będzie, zobaczymy ;)
OdpowiedzUsuńJa też czasami jem coś w kółko, bez względu na porę dnia. A jaki koncert planujesz?
OdpowiedzUsuńPierwszy dzień festiwalu Impact w Warszawie, a kolejne koncerty jeszcze nie są potwierdzone :)
UsuńUwielbiam kluski! :)
OdpowiedzUsuńTe kluski ostatnio częściej goszczą u mnie w ciągu dnia niż w porze śniadaniowej :)
OdpowiedzUsuńTo musiały być świetne wspomnienia, te z Pragi.
OdpowiedzUsuńWidzę, że słuchasz dobrej muzyki :)
Kluski zrobiły furorę na blogsferze..chyba tylko ja ich nie jadłam :c Z Twoimi dodatkami muszą smakować pysznie :)
OdpowiedzUsuńnajlepsza wersja w twoim wykonaniu tych klusek dotychczas *.*
OdpowiedzUsuńoj tak, najgorsze jest to wyczekiwanie...
Hej :) Z powodu problemów technicznych musiałam przenieść bloga kolejny raz...Mam nadzieję, że dołączysz do obserwatorów! :) Pozdrawiam! :) Adres bloga: breakfastofdreams.blogspot.com
OdpowiedzUsuńteż mnie jakos tak wyjątkowo ta wersja Twoich kluseczek zachwyciła :) a ja bardzo lubię czekać na coś fajnego co się ma wydarzyć w moim życiu :)
OdpowiedzUsuńTy mnie kusisz kluchami, a bardzo uwielbiam swoją drogą. A ja poważyć mogę o kluchach. Ślinka mi leci jak patrze na nie :-)
OdpowiedzUsuńJak mają kokos, biorę w ciemno!!!
OdpowiedzUsuńajaj kokos <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie na rozdanie! www.cookplease.blogspot.com
Boziu, ty to potrafisz z prostego dania zrobic arcydzieło! pieknie to wyglada nonom
OdpowiedzUsuńbierzesz moze udział w mojanowafigura.pl/blogerki? Bedziesz pisac dla nich ten post?
Musze w koncu zrobic te kluski, bo juz chodza za mna od dluzszego czasu.
OdpowiedzUsuńTez rezygnuje z wycieczek na rzecz koncertow. I powiem Ci, ze tez mialam przyjemnosc spania na parkingach w Pradze i to tez po koncercie :) w moim przypadku Black Sabbath. Z ta roznica, ze u mnie za lozko robil samochodowy fotel.
Swoja droga takie spanie pod chmurka jest przeprzyjemne. A jak w uszach gra jeszcze koncert (albo w tle slychac woodstock) to jest najpiekniej na swiecie!
Zrobiłam! Nie mogę uwierzyć, że coś tak prostego, jest też tak dobre :) Cieszę się z tych klusek strasznie, bo właśnie szukałam nowego pomysłu na śniadanie - swoje zrobiłam z mąki gryczanej i ziemniaczanej, bo jestem na bezglutenie :)
OdpowiedzUsuń