8.27.2012

45. Monday / fotorelacja z ALTSTADTFEST

deser owsiany z quinoa, lnem, jagodami goji, borówkami i jabłkiem, cappuccino Toblerone
oat dessert with quinoa, flax, goji berries, blueberries and apple, Toblerone cappuccino


Powrót do komosy ryżowej - ta kasza zdecydowanie jest tego warta. Podobnie z jagodami goji, na które mam już pewien pomysł, jeśli chodzi o wypieki. Myślę, że uda mi się go zrealizować jeszcze w tym miesiącu. Jeśli zaś interesuje Was rola lnu złocistego, warto wiedzieć, że zawiera on nie tylko sporą ilość błonnika, ale i dobroczynne kwasy omega. Z retrospekcji zwierzę Wam się, że przez rok, czyli od czasu, kiedy zaczęłam stosować len w swojej kuchni, stan moich włosów i paznokci (które niestety zawsze były bardzo łamliwe) uległ niesamowitej poprawie. Polecam!
Po śniadaniu zostało mi zdjęcie, tymczasem czas na fotorelację!
Dziwnym zbiegiem okoliczności, Święto Bolesławca i Altstadtfest/Jakuby wypadły dokładnie w te same dni. Cicha konkurencja? Możliwe. Niemniej, tym samym była to dobra okazja do zestawienia tych dwóch festiwali. Wydaje mi się jednak, iż nie można ich ze sobą porównywać. O ile Bolesławiec prezentuje swoją artystyczną stronę, tak Gorlitz i Zgorzelec wspólnie przeprowadzają rekonstrukcję czasów średniowiecznych. dawno też przekonałam się już, jak niemieckie festyny różnią się od polskich. Panuje tam zdecydowanie większy spokój, wszechobecna jest pompa i chęć zadziwienia ludzi. Organizowane z rozmachem przedstawienia, uliczne koncerty, setki budek z oryginalnymi rekwizytami lub regionalnymi przysmakami? Witamy!

Jeśli zaś spojrzymy na święto od strony kuchni, od strony polskiej czeka na nas zdecydowanie mniejsza różnorodność. Kierując się tym, co widzimy na straganach, Polacy postawili na wszelkiego rodzaju grillowane mięsiwo - spodobało mi się jednak przełamanie tej monotonii chlebkami a'la pita pieczonymi na żelaznych płytach nad ogniem. Niemcy za to postawili na wszelkiego rodzaju pieczywo: czosnkowe chlebki, pszenne, a także razowe "ciasta" z dodatkiem przeróżnych serów, mięs, pestek, orzechów (!) ryb, sosów i warzyw, które przywodziły mi na myśl kuchnię grecką. Prawdziwą furrorę robiły też naleśniki, owocowe drinki, tradycyjne niemieckie żelki, a także banany, jabłka, truskawki i inne owoce skąpane w przeróżnych gatunkach czekolady.

W czasie festynu natrafiłam też przypadkiem na całkiem dobry niemiecki kabaret. Nie jestem pionierem, jeśli chodzi o język niemiecki, jednak na moje szczęście po czasie na scenę została wciągnięta anglojęzyczna turystka, na której potrzebę przestawiono się sprawnie na jej ojczysty język. Zawsze podobało mi się, że bez problemu można się tu porozumieć w tym języku (gdyby nie to, pewnie wciąż nie byłabym w stanie załatwić czegokolwiek bez tłumacza).

Po kręceniu się pomiędzy ulicznymi koncertami, wielkim wesołym miasteczkiem i setkami straganów, postanowiliśmy zrelaksować się nad Nysą. Współczułam tylko tym biednym rycerzom czekającym na popołudniową paradę - w takim upale na pewno nie było im do śmiechu. Chociaż... zawsze mogli liczyć na towarzystwo pięknych kompanek. Ewentualnie hektolitry piwa.

Kiedy wracam myślami do tego święta, wiem, że za rok znów się na nie wybiorę. Lubię ten niezwykły klimat, dzięki któremu wracają moje wspomnienia z dzieciństwa - mała dziewczynka zachwycająca się wszystkim dookoła, bo przecież jest w Niemczech, tu jest tak inaczej. Inaczej, nie inaczej... Czy to ważne? Jest przyjemnie - i to jest priorytet.

61 komentarzy:

  1. relacja przyjemna, ale... to naczynko żółte na śniadanie ... jak pięknie wygląda w nim owsiany deser!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super śniadanko, a zdjęcia też wspaniałe ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetna fotorelacja! widać, że włożyłaś sporo pracy :)
    no nie, w Niemczech są nawet lepsze festyny... ;/dlaczego tak nie może być w Polsce? :)
    a co do śniadania, to masz piękne naczynko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Więc następnym razem jak się wybierzesz, zabierz mnie ze sobą ;).
    Przepyszne śniadanko ;).

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię odwiedzać Twój blog;) pyszne śniadanie i zawsze ciekawa lektura.
    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  6. A jak się takie śliczne i zdrowe śniadanie robi? czy jest gdzieś na blogu sposób wykonania?:) (super relacja, lubię takie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma, ale skoro pytasz, to lepiej powiedzieć: nie było do tej pory. ;)
      Deser zrobiłam tak: 3 łyżki płatków owsianych ugotowałam na mleku, a następnie dodałam kilka łyżkek wcześniej ugotowanej kaszy quinoa (u mnie zostało po prostu trochę z wczoraj). Wszystko wymieszałam z lnem i częścią jagód, a następnie gotowałam jeszcze przez chwilkę na minimalnym ogniu. Podałam z tym, co widać na powyższym zdjęciu. :)

      Usuń
    2. Czy wiesz, że ja nigdy nie jadłam (i nie robiłam) owsianki? Zapytała mnie ostatnio córka, jak się ją robi i nie wiedziałam:)) Jakoś nie kojarzyła mi się dobrze więc nie "nauczyłam się" wcześniej... Twoje śniadanka wyglądają bardzo apetycznie:) Przepis prosty, postaram się wypróbować z córką, pozdrawiam:)

      Usuń
    3. Bywa i tak, ja nie umiałam jej ugotować jeszcze 2 lata temu. ;) Trzeba dodać, że ta najprostsza powstaje z 1/2 szklanki (ok. 5 łyżek) płatków owsianych i szklanki mleka, ta moja dzisiejsza wersja była trochę bardziej urozmaicona.
      Dziękuję bardzo za miłe słowa, i mam nadzieję, że Wam obu owsianka przypadnie do gustu. :)
      Również pozdrawiam! :)

      Usuń
  7. Uwielbiam Twoje fotorelacje ;) Uwielbiam oglądać zdjęcia z różnych imprez i festiwali na których szerzy się kulturę narodową/miejscową etc. Uwielbiam oglądać przedmioty i kosztować dań tradycyjnej kuchni danego regionu. To są chwile magiczne . Podobnie z resztą jak Twoje co dzień idealne śniadania ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten deserek wygląda świetnie :DD
    Ciesze się ,że festyn się udał :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cappucino z toberlone? Musi być pyszne!

    OdpowiedzUsuń
  10. mmm, cudowne miałaś dzisiaj śniadanie, prezentuje się idealnie:)
    uwielbiam niemieckie festyny, targi, w sumie to już się nie mogę doczekac jarmarków bożonarodzeniowych^^ atmosfera, wszelkie atrakcje, stoiska, jedzenie, ze wszystkim spisują się na medal! pod tym względem Polska mogłaby brac z nich przykład:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Gdy widzę, że dodałaś fotorelacje bez zastanowienia wchodzę na Twojego bloga. Lubię oglądać zdjęcia i czytać opisy, które piszesz w taki...charakterystyczny sposób ;-) Lubię poznawać nowe miasta i czytać o nich, o imprezach jakie się w danym mieście odbywają i co można tam zobaczyć. Z pewnością sama wybrałabym się na takie święto gdyby miało miejsce w moim mieście.
    Co do śniadania to powiem Ci, że Jagody Goji zasmakowały mi bardzo i z pewnością świetnie smakowały w połączeniu z innymi dodatkami.

    OdpowiedzUsuń
  12. bardzo fajne zdjęcia ;)
    a śniadanie wygląda bosko ! komosa ciągle mnie kusi ,ale jeszcze jej nie kupiłam ,nie umiem u mnie znaleźć ...

    OdpowiedzUsuń
  13. Masz w tym naczynku chyba wszystko co chciałabym tam znaleźć!
    Szkoda, że Polska nie dorównuje Niemcom pod tym względem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale ładne miasto :)Śliczne masz te naczynka, a potrawy przyrządzasz w nich bardzo smaczne:)

    OdpowiedzUsuń
  15. to jest chyba mega porcja tego deseru owsianego ? :)

    OdpowiedzUsuń
  16. świetne zdjęcia, z chęcią bym się tam wybrała za rok ;)
    owoce tak apetycznie zanurzają się w zawartości miseczki ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Szkoda, że mnie tam nie było...

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetna relacja. Uwielbiam chodzić na takie festyny :) A to cappuccino mnie kusi :D

    OdpowiedzUsuń
  19. świetny deser! Haa ja w końcu zakuiłam gofrownicę i już się nie mogę doczekać aż je zrobię <3!!
    Fotorelacja świetna, no nic jak tylko jeździć na niemieckie festyny :)
    Choćby po to by zasmakować różnych rzeczy ( owoce w czekoladzie!!!!! )

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja też staram się spożywać len, ale często o nim zapominam, teraz chcę zakupić olej lniany.
    Bardzo ciekawią mnie te jagody goji, podobno są nieziemsko zdrowe, muszę spróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ciekawa relacja, powoli zaczynam Ci zazdrościć :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Po Twojej relacji naszła mnie chęć na pojawienie się na takim festiwalu. Na pewno warto, bo potem pozostają fajne wspomnienia...i zdjęcia :)

    Masz śliczne naczynko, a jego zawartość mnie woła! Pycha :D

    OdpowiedzUsuń
  23. super zdjęcia,utrzymane w fajnym klimacie ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetnie prezentuje się ta fotorelacja, ja co prawda nie przepadam za takimi dużymi festiwalami gdzie jest ogrom ludzi, ale przedstawiłaś to w niezwykły sposób. Zdjęcia są utrzymane w takim klimacie, że wręcz płynie z monitora głośna muzyka, gwar i radość!
    Jaki jest motyw przewodni całego festiwalu? Powiedz o nim coś więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święto klimatem nawiązuje do początków miasta, do czasów, kiedy w mieście mieszkał i pracował Jakub Böhme. Przedstawia się historię, rzemiosło i kulturę tamtych czasów, a na jarmarku wystawiane są wybory mające nawoływać do dawnych epok i historii Gorlitz oraz Zgorzelca. Natomiast sam Jakub Bohme to niemiecki filozof i mistyk religii. :)

      Usuń
  25. pyszne śniadanie! chętnie bym takie zjadła! :-)
    a co do zdjec - świetne! aż milo się ogląda i chciałoby się tam być razem z Toba! :-)

    OdpowiedzUsuń
  26. Oj kusisz :) Podzielisz sie ?

    OdpowiedzUsuń
  27. Śniadanie na pewno było pyszne. Świetne foto sprawozdanie, musiało być wyjątkowo :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Deser wygląda pysznie!

    A festyn..cóż, porównując z dożynkami... widać Niemcy wyprzedzają nas na każdym polu. Muszę się kiedyś wybrać na taki, szkoda że do granicy mam tak daleko ;p

    OdpowiedzUsuń
  29. też bym się wybrała na taki festyn,bardzo ciekawe zdjecia :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Pysznie wyglada ;))

    A serwetkę mam taką samą w domu ;p

    OdpowiedzUsuń
  31. Piękne zdjęcia, wspaniała relacja!
    Coś wspaniałego... też bym się przeszła na taki festyn. Lubię takie spędy:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Jak zawsze piękne zdjęcia:) i ładne masz to naczynko, fajny kolor:D

    OdpowiedzUsuń
  33. Smak tego śniadania to dla mnie tajemnica. Nie wiem jak smakuje komosa czy jagody goiji. A ostatnio dość sporo eksperymentuje z nowymi smakami.

    OdpowiedzUsuń
  34. Śniadanko jak zwykle zachęcające :) A fotki z wycieczki super!

    OdpowiedzUsuń
  35. Muszę w końcu wypróbować quinoe, szczególnie, że dużo ludzi pochwala ten produkt.
    A festyn jak widzę bardzo udany, sama bym się na taki chętnie wybrała. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  36. Skosztowałabym z przyjemnością, ciekawi mnie jak smakuje z lnem :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Świetna fotorelacja. A śniadanie to chyba zdrowsze być nie mogło ! W dodatku w pięknym naczynku :)

    OdpowiedzUsuń
  38. quinoa w takim wydaniu to dla mnie coś nowego. doskonałe śniadanie:)

    OdpowiedzUsuń
  39. Podoba mnie się ta sesyjka festifalowa - uwielbiam tak klimatyczne zdjęcia :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Śniadanko bardzo smakowicie wyglądające, a naczynko do pozazdroszczenia - gdzie takie cacko można nabyć??
    Bardzo fajna fotorelacja :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ja kupiłam w sklepie Nanu-Nana Niemczech, ale sądzę, że w polskich sklepach typu Flo czy Home&You powinno się znaleźć coś podobnego. :)

      Usuń
    2. Super, dzięki wielkie za info i pozdrawiam serdecznie :))

      Usuń
  41. Piękna fotorelacja :) wspaniałe zdjęcia i niesamowite wspomnienia

    cudownie

    OdpowiedzUsuń
  42. Aj w Goerlitz najbardziej lubię Weihnachtsmarkt <3. A Ty mieszkasz w Zgorzelcu czy w Goerlitz? Tak czy owak rzut beretem ode mnie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Goerlitz. :)
      Też uwielbiam Weihnachtsmarkt, w Polsce nigdy nie widziałam takiego festynu :D
      I fajnie, może się kiedyś zobaczymy. ;)

      Usuń
  43. mogłabyś mi powiedzieć cos więcej o stewii, której używasz? to znaczy, zachęcona Twoimi przepisami, w których jej używasz, poszłam do sklepu ze zdrowa żywnością, ale były tam tylko liście stewii i nie jestem pewna czy to o to chodzi... bo piszesz na przykład '10g stewi' i to wygąda na jakiś proszek jakby bardziej? bo już zgłupiałam, byłabym wdzięczna za pomoc :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, już wyjaśniam. :) Jak słusznie podejrzewałaś, mam stevię w formie proszku. Jest jak cukier puder, tylko wydaje się, że jest jej więcej - jest bardzo lekka.
      Moja jest dokładnie taka, nawet tej samej firmy: http://blog.lebensmittel.de/wp-content/uploads/2011/12/0813314010500-Nevella-Stevia-Streus%C3%BC%C3%9Fe2-154x300.jpg Zakupiłam ją w niemieckim markecie Edeka, ale ponoć w polskich marketach typu Kaufland czy Real też można ją znaleźć.
      Nie kupowałam nigdy liści stevii, ale jeśli chodzi o ich użycie, przed chwilką sprawdziłam w internecie i wydaje się, że można używać ich do wypieków, niestety nie wiem, jak pokruszone listki przekładają się na gramy. Wydaje mi się, że w tym wypadku trzeba będzie spróbować odrobiny ciasta, albo poszukać przeliczników gdzieś na opakowaniu. A osobiście, jeśli kupię kiedyś liście stevii i coś z nich zrobię, zamieszczę opis na blogu. :)
      Mam nadzieję, że jakoś pomogłam. :)

      Usuń
    2. och, jasne jasne, wielkie dzięki!! w sumie to jeszcze przejdę się do drugiego sklepu ze zdrową żywnością (mamy dwa, rozpusta :D) i może tam będzie taka, jak Twoja, a jak nie to będę skazana na cukier, no przeżyję :)

      Usuń
  44. Ale świetna relacja, aż czuję ten klimat :)

    Śniadanie super, bardzo polubiłam komosę. I śliczne masz to naczynie :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Świetne śniadanko :) szczególnie dodatek różnorodnych owoców, mniam! ja jutro chyba znowu zacznę dzień od manny :D

    OdpowiedzUsuń
  46. Swietne zdjecia, genialny festyn! Podjadlabym owocki z czekolada!

    OdpowiedzUsuń
  47. Fajny klimat tych zdjęć:)

    OdpowiedzUsuń

Co sądzisz o wpisie?
Jeżeli nie posiadasz konta Google, nie bądź anonimowy - podpisz się swoim nickiem lub imieniem.
Dziękuję za każdą pozostawioną opinię.