5.05.2013

294. Sunday / relacja ze spotkania blogerek - podsumowanie.


Jestem już w domu. Podróż obyła się bez strajków kolei, choć na wstępie muszę zaznaczyć, że spotkała mnie jedna z najbardziej komicznych sytuacji, jakie mogłabym sobie wyobrazić - jeden z pociągów, którymi wracałam, zepsuł się pół kilometra przed stacją, a choć naprawa nie trwała długo, przyznam, że cała ta sytuacja zdecydowanie zbiła mnie z tropu.Ciekawym aspektem niech będzie fakt, że czekając we Wrocławiu na pociąg do domu niespodziewanie wpadłam na Rocksankę.

Pół drogi spędziłam, przysypiając w najwidniejszych możliwych pozycjach, a drugie pół - na oglądaniu wspólnych zdjęć, których w aparacie mam chyba tysiąc. Być może cieszyłam się jak głupia do aparatu, ale nie mogłam powstrzymać uśmiechu, na nowo przypominając sobie wszystkie te chwile.

Bardzo ciężko było mi uwierzyć, że znam się z Kasią od tak niedawna. Czasem zadziwia mnie, jak tak błyskawicznie znalazłyśmy wspólny język w wiadomościach, a już na dworcu okazało się, że kiedy stajemy twarzą w twarz,buzie nie mogą nam się zamknąć. Zwaliłyśmy się do domu z głowami pełnymi pomysłów na tę majówkę, a warto dodać, że większość z nich została wykorzystana. Większość, bo aby wykorzystać wszystkie tylko na ten czas, przydałby się choć jeszcze jeden tydzień. Omyłkowo wybrane filmy zapewniały interesujące wieczory, pogoda, na którą narzekali wszyscy, nas nie wzruszyła, a muzyka zamiast nas różnić,  połączyła. Do tego wszystkiego doszło nieustanne oczekiwanie - "naprawdę Ci się podoba?", słyszane niczym rytuał w kuchni "o matko, mam nadzieję, że Ci smakuje" sprawiało, że chyba obie, pozytywnie zaskoczone, czułyśmy, że to spotkanie mogłoby trwać w nieskończoność.Pozytywne zaskoczenie, ten zwrot trzeba powtórzyć. Wydaje mi się, że doskonale nas opisuje.

Nasze spotkanie, jak można było zobaczyć, poza wszelkimi innymi formami spędzania czasu, było też prawdziwym kulinarnym maratonem. Kasia zaserwowała piękny miętowy sernik z gorzką czekoladą, lemon curd, naleśniki z pomarańczowym twarożkiem, obłedny likier chałwowy i swój pyszny czekoladowy suflet, który smakował mi nawet mimo tego, że według autorki miał mi nie smakować z powodu rzekomo zbyt małej ilości czekolady. Ja z kolei z dumą stwierdzam, że udało mi się sprawić, że Kasztanowa polubiła ricottę (a przynajmniej w słynnych ricotta hotcakes), szpinak, scones, kremowe sosy, cukinię i serniczki, które wcale nie pojawiały się u nas tylko i wyłącznie na śniadanie. Obie zaś po raz pierwszy w życiu zrobiłyśmy lasagne i creme brulee. Trzeba też dodać, że w Pszczynie chyba w krew wszedł mi nawyk jedzenia przynajmniej jednego banana dziennie. Poniżej przedstawiam tylko niektóre z tych dań - by ujrzeć kolejne, wystarczy przeglądnąć notki z poprzednich dni.







Czyje ręce są czyje, czyli ja, Kasia i urocza Barbra, która koniec końców się do mnie przekonała. Może dlatego, że wbrew swemu wyglądowi ja naprawdę nie jem kotów. Już nie tylko Fiona może to potwierdzić. 






Festiwal kawy? Całkiem możliwe. Udowodniłyśmy, że nie trzeba ani wielu składników, ani przyrządów, by stworzyć kawę rodem z kawiarni. Wystarczy cynamon, kakao, prowizoryczny spieniacz i dużo dobrych chęci. W takich chwilach słynne kawiarnie uważam za oklepane.   









1. Pszenno-żytnie scones, czyli smak mojego dzieciństwa, którym skutecznie zaraziłam Kasię.

2. Kokosowo-owsiane crumble z truskawkami. Bardzo romantycznie jedzone z jednego naczyńka.

3. Serniczek bananowy z domowym sosem porzeczkowym, ochrzczony najbardziej fotogenicznym daniem naszego spotkania.

4. Spaghetti carbonara. Makaron, kremowy sos i trochę improwizacji - to nigdy nie zawodzi. 






1. Ricotta hotcakes z truskawkami i kremowanym miodem, czyli placuszki, dzięki którym ktoś tu polubił ricottę. Inaczej być chyba nie mogło.

2. Creme brulee, robione według dosyć niebezpiecznego przepisu. Wyszedł bardzo dobry, choć następnym razem chyba zrobimy go w nieco innych kokilkach.

3. Miód kremowany - prosto z Pszczyny! Dzięki słoiczkowi podarowanemu przez Kasię będę mogła cieszyć się nim długo (oby) w swoim domu.










1. Sernik miętowy - dzieło Kasi. Kto lubi czekoladki After Eight, powiem, że pokochałby go. Kto nie przepada za miętą - polubi ją z pewnością.

 2. Lasagne ze szpinakiem - nasze pierwsze, a jednak udane. I to jak! Co więcej, smakowało nie tylko nam, ale i chyba najbardziej wymagającym recenzentom - rodzicom.










Czyli... Do następnego razu, prawda? :)

A dzisiaj na chwilę powracam do najprostszych domowych śniadań. Żołądek chyba musi nieco odpocząć.


kasza manna na mleku z jabłkiem, brzoskwinią z puszki i kremowym serkiem
semolina with milk, apple, peach in syrup and creamy homogenised cheese


63 komentarze:

  1. Świetne spotkanie i same pyszności :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to sie wybawilyscie:) a uczta pierwsza klasa! Nie jadłam 3/4 z podanych potraw, ale jakbym czuła ich smak i bardzo wam zazdroszczę;D
    Kasza z jabłkiem-cudo:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale wam dziewuszki zazdroszczę! :) Dobre jedzenie i dobre towarzystwo, czy to może się nie udać?

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdy ja zawsze wracam do domu, 10 minut przed moją miejscowością jest pół godzinny postój na jednej ze stacji ;). Najbardziej z waszych relacji podobał mi się ten miętowy sernik, przecudowny kolor! I kot, zdecydowanie niesamowity kot! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję, że Barbra i Fiona niedługo staną się tak samo sławne :D

      Usuń
  5. fajne zdjęcia, pyszności na stole:)
    miło Cię zobaczyć!
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetna relacja, tyle pyszności że sama nie wiem na co miałabym największa ochotę.. chyba jednak sernik wygrywa ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Widać, że fajnie spędziłyście razem czas :)

    Moim faworytem są te fotogeniczne serniczki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Baardzo miło ogląda się te zdjęcia : )

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetna relacja, te pyszności nadal wywołują burczenie w brzuchu :) Cieszę się, że spotkanie aż tak się udało!

    OdpowiedzUsuń
  10. jeeeejciu *.* ile ja bym dała za taką pysznie wyglądającą ucztę <3

    OdpowiedzUsuń
  11. dobrze czytać o tak wspaniałym weekendzie i udanym czasie z bratnią duszą! no i...oglądać tyleeee pysznooości <3 jesteście niesamowite! :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Ach majówkę miałaś po prostu idealną, nic więcej dodac nie trzeba :)
    I fajnie Cię zobaczyć, bo ostatnio zastanawiałam się jak właściwie wyglądasz ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ja to ta czarna :) Mnie czasem ciekawi, jak ludzie sobie mnie wyobrażają. Swoją drogą,kiedyś już dodawałam zdjęcia, masz też małe w dziale "O mnie".

      Usuń
    2. ja sobie Ciebie chyba inaczej wyobrazalam;) wlasnie to jest ciekawe, jak na podstawie wpisow i takiej internetowej znajomosci wyrabiamy sobie wyobrazenia o kims, ktore czasem naprawde sie sprawdzaja;)

      Usuń
    3. Tak, tak wiem ze ty to "ta czarna" ;) Bo Kasię kojarzę z jej bloga ;)
      Widziałam Twoje zdjęcie w dziale "O mnie" ale tam jest tylko połowa Twojej twarzy ;D

      Usuń
  13. Wszystko wygląda smakowicie i na pewno tak smakowało! zazdroszczę spotkania i wszystkich smakołyków :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zazdroszcze tak wspaniałego spotkania - stworzyłyście na prawde pyszne rzeczy :D a ta kasza - mimo że najzwyklejsza to 'mniej czasem znaczy więcej', a manna jest tak dobra, że i bez dodatków smakuje wybornie :3

    OdpowiedzUsuń
  15. fajne spotkanie i pyszne :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ta lasagne... aż do mnie woła :) Cieszę się, że spotkanie udane!

    OdpowiedzUsuń
  17. Majówka wspaniała! A wypieki zachwycają, szczególnie miętowy sernik:) Pozdrawiam ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Majówka to świetny czas do spotkań. Sama miałam okazję gościć jedną z blogerek, nie jadłyśmy tak pięknie, ale ja jestem mocno początkująca w kuchni! ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ko,kot,kot! ♥ Ja bym Kasię odwiedziła na chwilę, a jak bym wychodziłą kot by w mojej torebce wylądował i to byłoby małe uprowadzenie kocie ♥ Śliczna Basia!

    P.S. Chcę Fionkęęęe też

    OdpowiedzUsuń
  20. Jaka cudowna Barbara! Od zawsze chciałam mieć kotka no, ale mam psa..:)
    Wszystkie dania świetne, ale i tak sernik mnie najbardziej urzekł!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie Barbara, a Barbra, to nie była literówka :)

      Usuń
  21. Nawet nie wiem co napisać. Dwie piękne dziewczyny, wspaniałe jedzenie, wspólny jezyk, zero nudy... JA NAPRAWDĘ WAM ZAZDROSZCZE!
    Mam nadzieje że mi też kiedys uda się wybyć na jakieś blogerskie spotkanie :)

    OdpowiedzUsuń
  22. jak ja nie cierpię pożegnań

    OdpowiedzUsuń
  23. ale Wam musiało być razem dobrze <3

    OdpowiedzUsuń
  24. ooo to majówka udana, nie ma co :)
    i tyle pyszności w jednym poście, oj, nie znasz litości! :)

    OdpowiedzUsuń
  25. ohhh uwielbiam after eight ! :) piękne z Was dziewczyny :))

    OdpowiedzUsuń
  26. nie masz serca, że wrzucasz zdjęcia tylu pyszności na raz ;) cieszę się, że majówkę spędziłyście w świetny sposób. tylko pozazdrościć :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Bardzo fajna relacja i sympatyczne zdjęcia, uroczy kociak!:) Same pyszności, udana majówka, no po prostu same pozytywy! Nawet ten zepsuty pociąg nie zmienił Ci nastroju aż tak^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, wpada z pociągiem była raczej komiczna, no i na szczęście naprawa nie trwała długo :)

      Usuń
  28. Widać że spotkanie udane.! :)
    Tyle pyszności. *.*

    OdpowiedzUsuń
  29. jezzuu, marzy mi się ten likier chałwowy *___* <3

    ejże, następnym razem rządzimy u mnie, we Wro! :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Same pyszności :))
    Uwielbiam koty *-* a ten tutaj jest uroczy :)

    OdpowiedzUsuń
  31. ślicznie wyglądacie :) a jedzonko tak apetycznie, że można poślinić ekran!

    OdpowiedzUsuń
  32. a ludzie mówią, że znajomości nawiązane przez internet są gorsze. Eh, najpierw trzeba coś takiego przeżyć, potem się wypowiadać :)
    A we dwójkę zawsze raźniej pichcić ;D

    OdpowiedzUsuń
  33. cudowna relacja , spędziłyście świetnie ten czas *-* cudowny czas ! te pyszności tak kuszą ! sama nie wiem na co patrzeć ,bo wszystko tak smacznie wygląda ! mistrzynie i tyle ;*

    OdpowiedzUsuń
  34. Ale pyszności stworzyłyście! Majówki zdecydowanie za szybko się kończą;D

    OdpowiedzUsuń
  35. Ale cudne rzeczy upichciłyście! I widać, że miałyście przy tym dużo radości, aż miło popatrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Hmm.., ale pyszności :)

    OdpowiedzUsuń
  37. zazdroszczę takiej przygody! ;)
    i te dania które zrobiłyście wyglądają tak apetycznie, że od razu zrobiłam się głodna ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Pozazdrościć takiej majówki :)
    Te wszystkie smakołyki, mniam :D
    Delikatne śniadanie też przeurocze ^^

    OdpowiedzUsuń
  39. Widać, że spotkanie musiało być naprawdę wspaniałe :D
    I ile pyszności! Zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  40. jak pozytywnie i smacznie! :) piękne kolory :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Bardzo Wam zazdroszczę tego udanego spotkania :** Same pyszne rzeczy, aż nie wiem na co patrzeć !

    OdpowiedzUsuń
  42. to wszystko wygląda baaardzo apetycznie :)
    chyba się powtórzę, ale marzy mi się taka majówka ;)

    Zakochałam się w tym Kocie! :D

    OdpowiedzUsuń
  43. Widać szalałyście i miło spędziłyście czas a zdjęcia dań wyglądają bardzo smakowicie :)
    Jak następnym razem będziesz w Pszczynie zapraszam również do mnie na kawę i coś dobrego :) Mieszkam jakieś pół godzimy drogi od Pszczyny samochodem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, dziękuję bardzo! :) Będę pamiętać!

      Usuń
  44. Mniam, ile pyszności!
    Ja widziałam zdjęcia w 'o mnie' i i tak inaczej sobie ciebie wyobrażałam ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nie wyglądam gorzej niż w Twoich wyobrażeniach :P

      Usuń
  45. trzeba było dać znać, ze masz przerwę na pociąg we Wrocławiu ;))
    też bym się wpadła przywitać, albo oprowadziłabym po mieście.


    a wyjazd rzeczywiście pełen kulinariów i miłych wspomnień ;)
    super!

    OdpowiedzUsuń
  46. Bardzo smaczne spotkanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  47. jak zawsze u Ciebie same pyszności:)

    OdpowiedzUsuń
  48. za ten sernik dałabym się pokroić :c

    OdpowiedzUsuń
  49. mogłabym prosić przepis na kawusie?:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, chociaż to nie jest jakiś specjalny przepis :) Parzymy kawę (ew. słodzimy do smaku). W rondelku podgrzewamy mleko (ok. 150-200ml) i ubijamy na sztywną piankę za pomocą mieszadełka. Przekładamy na lekko ostudzoną kawę i posypujemy cukrem cynamonowym/świeżo startym cynamonem/naturalnym kakao. Bardzo prosto, a jest naprawdę pyszna :)

      Usuń
  50. Ale pyszności upichciłyście, scones i serniczek bananowy- mniam!! :)

    OdpowiedzUsuń

Co sądzisz o wpisie?
Jeżeli nie posiadasz konta Google, nie bądź anonimowy - podpisz się swoim nickiem lub imieniem.
Dziękuję za każdą pozostawioną opinię.