wholemeal crepes with pumpkin cottage cheese and hazelnuts, panna cotta coffee with milk
Melisę zapijam kawą, równowaga musi być. Myślę o nadchodzącym tygodniu, myślę o minionym, cofam się, przybliżam, przyglądając się przestrzeni. Nie chcę mówić o melancholii, bo jest tu pewna radość. Może tylko perspektywa posiadania wspomnień - zastanawia, wprowadza w zadumę. Mieć wspomnienia? Mieć doświadczenie. Nieść ich pełen bagaż, a głowę trzymać wysoko - z dumą. Udowadniać, utwierdzać w sile, każdego kolejnego dnia.
Jeśli zaś chodzi o wczorajszą tartę, byłam bardzo zadowolona, niemniej, wiem, co jeszcze zmieniłabym w przepisie, na którym się opierałam. Przy następnej okazji opublikuję i przepis, i pochwalę się jakimś zdjęciem. Dziś za to małe instrukcje co do twarożku, jeśli by ktoś pytał.
/duża filiżanka/
- 100g dyni
- 100g twarożku (jak na sernik)
- ziarenka z laski wanilii
- cynamon, anyż i starty imbir
- ew. stevia, miód, słodzik
Pokrojoną na kawałki dynię gotujemy z kilkoma łyżkami wody (możemy dosłodzić) na małym ogniu do momentu zmiękczenia i zamiany w formę musu. Ostudzone puree miksujemy z twarożkiem i przyprawami w proporcjach ustalonych wedle gustu.
Za to kawa panna cotta to po prostu aromatyzowana kawa, którą zakupiłam jakiś czas temu.
Ha. Nie idę na półmetek.
Melisę zapijam kawą, równowaga musi być. Myślę o nadchodzącym tygodniu, myślę o minionym, cofam się, przybliżam, przyglądając się przestrzeni. Nie chcę mówić o melancholii, bo jest tu pewna radość. Może tylko perspektywa posiadania wspomnień - zastanawia, wprowadza w zadumę. Mieć wspomnienia? Mieć doświadczenie. Nieść ich pełen bagaż, a głowę trzymać wysoko - z dumą. Udowadniać, utwierdzać w sile, każdego kolejnego dnia.
Jeśli zaś chodzi o wczorajszą tartę, byłam bardzo zadowolona, niemniej, wiem, co jeszcze zmieniłabym w przepisie, na którym się opierałam. Przy następnej okazji opublikuję i przepis, i pochwalę się jakimś zdjęciem. Dziś za to małe instrukcje co do twarożku, jeśli by ktoś pytał.
/duża filiżanka/
- 100g dyni
- 100g twarożku (jak na sernik)
- ziarenka z laski wanilii
- cynamon, anyż i starty imbir
- ew. stevia, miód, słodzik
Pokrojoną na kawałki dynię gotujemy z kilkoma łyżkami wody (możemy dosłodzić) na małym ogniu do momentu zmiękczenia i zamiany w formę musu. Ostudzone puree miksujemy z twarożkiem i przyprawami w proporcjach ustalonych wedle gustu.
Za to kawa panna cotta to po prostu aromatyzowana kawa, którą zakupiłam jakiś czas temu.
Ha. Nie idę na półmetek.
Jakie śliczne naleśniki... mi nadal ładne nie wychodzą;p
OdpowiedzUsuńPisząc "półmetek" masz na myśli połowinki? W każdym rejonie jakoś inaczej się to określa ;P. Wspomnienia są ważne, nie tylko te dobre ale i też złe, bo uczą. Pyszne śniadanie!
OdpowiedzUsuńTak, o to chyba chodzi. ;) Impreza w drugiej klasie. Co region to inna nazwa...
UsuńWspomnienia każdy ma i posiadanie ich jest najważniejsze. Można dużo się nauczyć dzięki im i powrócić do czasów dzieciństwa bądź innych.
OdpowiedzUsuńNaleśniczki pysznie wyglądają, z twarożkiem dyniowym z pewnością smakowały obłędnie :)
Mega pysznie :) Bardzo ciekawy pomysł z tym dyniowym twarożkiem :)
OdpowiedzUsuńwarto mieć wspomnienia i te złe i te dobre, czasami usiąść i sobie podumać o przeszłości, a potem wstać i dalej robić swoje:)
OdpowiedzUsuńwidzę, że ostatnio dynia u Ciebie króluje:D i czekam na przepis na tą cebulową tartę, zaintrygowałaś mnie nią wczoraj!
Jej, strasznie fajnie piszesz. Super przepisy, opisy ! Super blog :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na: http://szybkie-gotowanie.blog.pl
Cudne naleśniczki :) Jeszcze nigdy nie jadłam niczego z dyni :D
OdpowiedzUsuńSpróbuj koniecznie! :) Ja spróbowałam pierwszy raz rok temu i nadal żałuję, że nie wcześniej.
Usuńteż nie idę na półmetek :)
OdpowiedzUsuń"Melisę zapijam kawą, równowaga musi być." - bardzo podoba mi się to zdanie :) i naleśniki też!
ale śliczne naleśniory i te dodatki ,orzechy włoskie <3
OdpowiedzUsuńkawa na prawdę ciekawa ;d
naleśniki to mój smak dzieciństwa:) ale żytnich jeszcze nie robiłam, wyglądają smacznie:) Bardzo ładne zdjęcie!
OdpowiedzUsuńJak ja dawno nie jadłam naleśników... A u Ciebie tyle pomysłów na nie!
OdpowiedzUsuńPółmetki są beznadziejne, dobrze, że nie idziesz jak dla mnie! Dynia + orzechy laskowe to trochę jak jabłko+cynamon, czyli połączenie idealne!
OdpowiedzUsuńFajny pomysł na ten dyniowy twarożek, nigdy takiego nie próbowałam.
OdpowiedzUsuńuwielbiam dynię, ciągle próbuje coś nowego, twarożek będzie czekał w kolejności:)
OdpowiedzUsuńU mnie dziś na II śniadanie dynia, jeszcze nie bardzo wiem co z niej zrobić. Naleśniki odpadają, bo nie chce mi się stać przy patelni :P
OdpowiedzUsuńwszędzie widzę dynię i aż mam na nią ochotę;D
OdpowiedzUsuńdlaczego nie idziesz?
biorąc pod uwagę ilość pieniędzy, jaką miałabym wydać na półmetek, przygotowania do niego, ubranie + taksówkę d domu w Niemczech, i to, że lubię zaledwie kilka osób z mojej klasy, i nie zamierzam się też upić... zdałam sobie sprawę, że to byłoby bezsensowne.
UsuńTeż nie poszłam i nie żałuję, chociaż ludzie z klasy mówili, że było fajnie. Ale nie mam wrażenia jakby ominęło mnie coś ważnego - ot, kolejna popijawa. No, ale ja jestem jednostką aspołeczną:D studniówkę też bym najchętniej olała, ale nie chciałam aż tak dołować rodziców, którzy i tak mają mnie za nienormalną:D
UsuńBaardzo apetyczne zdjęcia.
Uwielbiam naleśniki, lubię dynię - może to być połączenie w sam raz dla mnie ;) Pyszności.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jednak postawiłaś na swoim z tył półmetkiem ;) Dobrze jest konsekwentnie trzymać się swojego zdania / poglądów :)
OdpowiedzUsuńI wpadam na naleśniora =)
Chętnie porwałabym ci teochę serka do posmakowania
OdpowiedzUsuńO, koniecznie muszę zrobić taki twarożek! już wyobrażam go sobie na puszystym omlecie, jako dodatek do pancakes czy właśnie w naleśniku :)
OdpowiedzUsuńNie jadłam jeszcze dyni ciekawe jak smakuja:)
OdpowiedzUsuńmmm pysznie wyglądają te naleśniki:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje śniadanka, wiesz? Cudowne naleśniczki ;)
OdpowiedzUsuńWyglądają wspaniale!
OdpowiedzUsuńJakie piękne naleśniki! Jadłabym :D
OdpowiedzUsuńŚwietne naleśniki :)
OdpowiedzUsuńMmmm, dynia i naleśniki, coś wspaniałego.
OdpowiedzUsuńMniam. Kocham naleśniki :)
OdpowiedzUsuńEksperymentowałam z dynią na wiele sposobów, ale dyniowym twarożkiem to dla mnie nowość :)
OdpowiedzUsuńkurczę, a mi z mąki żytniej razowej nigdy naleśniki nie wychodzą, dlatego właśnie zawsze robię z pszennej lub orkiszowej razowej. ; )
OdpowiedzUsuńa moje muffiny to tak w zasadzie proste są, można dać 1,5szklanki jednego rodzaju mąki i nie trzeba spamiętywać całej reszty "1/4.." : ) ale że ja lubię kombinować, to jest cała litania hehe : )
Cynamon, wanilia, twarożek, dynia - musi być wspaniałe. Muszę kupić w końcu dynię bo już przejadły mi się cukinie!
OdpowiedzUsuńNiebo w gębie! :-) Wspaniały początek dnia.
OdpowiedzUsuńWyglądają wspaniale . *.*
OdpowiedzUsuńJa półmetek wspominam chyba lepiej niż 100dniówkę... Nie zawsze ma się ochotę na takie imprezy narzucone odgórnie, ech. Cudne naleśniki, takie delikatne i mięsiste, idealne <3
OdpowiedzUsuńzaraz zjem monitor!! omnomnomn
OdpowiedzUsuńŚliczne naleśniki, a ta kawa musi być pyszna :)!
OdpowiedzUsuńPrzesmacznie wyglądają te naleśniki, a kawa to już w ogóle brzmi obłędnie ;)
OdpowiedzUsuńcynamon, anyż i imbir - cudowne połączenie musi być pyyyycha!
OdpowiedzUsuńPozdr.,
http://your-naturalhealth.blogspot.com/
Bardzo dawno jadłam nalesniki a Twoje tak kusza ;D
OdpowiedzUsuńAle zaszalałaś:)
OdpowiedzUsuńCudeńka na tym Twoim talerzu:)
ja dziś w koncu kupiłam dynię i terz chyba bede robić wyliczankę do czego użyć
OdpowiedzUsuńDyniowy twarożek ;)? Trzeba spróbować !
OdpowiedzUsuńO, o, ciekawie! Muszę zakupić dynię - koniecznie!
OdpowiedzUsuńI jakoś skraść Ci te naleśniki :) ;>
Hej ;) Niestety musiałam zablokować starego bloga ;/ Zapraszam na nowy adres: wink00.blogspot.com
OdpowiedzUsuńsame pyszności! :)
OdpowiedzUsuń...i już wiem, z czym będą moje następne naleśniki:-)
OdpowiedzUsuńale fajny pomysł. :) uwielbiam dynię. :)
OdpowiedzUsuńW życiu nie jadłam dyni :o
OdpowiedzUsuńKażdy dzień zaczyna się od śniadanie. Jedno z nich mogłoby być właśnie takie jak te naleśniki :-)
OdpowiedzUsuńPo takim śniadanku, niedziela musiała być miła :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie się zorientowałam, że chyba nigdy nie jadłam dyni! Cóż za zaniedbanie z mojej strony... :)
OdpowiedzUsuńten dyniowy twarozek az sie prosi, aby go zrobic! :)
OdpowiedzUsuńMmmm, pysznie to wygląda :) Czekam na zdjęcie tarty :D
OdpowiedzUsuńDoświadczenia są nam na pewno potrzebne, a chodzić z głową podniesioną do góry, to moim zdaniem trudna sztuka :)
Widzę, że króluję u Ciebie dynia. Super, bo Twoje przepisy mi pomogą, bo mam jej mnóstwo :D
OdpowiedzUsuńwidzę, że kochasz dynie,u Ciebie dynia też zagościła..ciekawa jestem, jaka ta tarta, którą obiecałaś opisać:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że dynia nadal rządzi... :)
OdpowiedzUsuńUroczo wyglądają te porozrzucane orzeszki.
O kurcze ale narobiłaś mi smaka *>* jeszcze nigdy nie jadłam takich naleśników muszę kiedyś spróbować ;)
OdpowiedzUsuńhttp://flowerrrpowerrr.blogspot.com/